Jak dbać o cerę mieszaną? Moja rutyna krok po kroku.
Jestem posiadaczką cery mieszanej, która jest połączeniem cery suchej z cerą nadmiernie przetłuszczającą się w tzw. strefie T, obejmującej czoło, okolice nosa oraz brodę. To właśnie te miejsca uważam za najbardziej problematyczne, ze względu na nadmierne błyszczenie i powstawanie zaskórników. Z drugiej strony natomiast zmagam się z nadmierną suchością w obrębie żuchwy i policzków. Pielęgnacja może wydawać się trudna, ze względu na odmienne potrzeby poszczególnych partii. W ostatnim czasie nieco zaniedbałam moją pielęgnację. Ograniczyłam etapy i ilość stosowanych kosmetyków. Mam wrażenie, że przez to kondycja mojej skóry mocno ucierpiała. Postanowiłam więc dobrać odpowiednie kosmetyki, zaplanować rutynę pielęgnacyjną a przede wszystkim regularnie stosować. Od momentu, jak zaopatrzyłam się w niezbędne produkty, minęło już trochę czasu. Mogę więc Wam, nieco o niej opowiedzieć i podzielić się z Wami, na jakie produkty ostatecznie się zdecydowałam.
Moją pielęgnację postanowiłam zacząć od dokładnego mycia i oczyszczania dwa razy dziennie - rano i wieczorem. Założyłam, że chcę aby obejmowała dwa etapy - polegające na oczyszczaniu skóry z makijażu i demakijażu. Do demakijażu wybrałam płyn micelarny, a do dogłębnego mycia twarzy piankę. Zazwyczaj tego typu produkty zawierają dobroczynne ekstrakty ziół, delikatne kwasy substancje nawilżające a także olejki.
Płyn micelarny z witaminą C marki Garnier, od dawna jest moim ulubionym. Nie zliczę ile butelek tego kosmetyku zużyłam. Odkąd wypróbowałam go po raz pierwszy, nie chcę sięgać po nic innego. Perfekcyjnie radzi sobie z makijażem, dokładnie oczyszcza oraz przywraca jędrność. Skóra po jego użyciu jest rozświetlona i wygląda na świeżą. Dedykowany jest do każdego rodzaju skóry a w szczególności do cery matowej, odwodnionej i zmęczonej. Plusem jest tu również jego pojemność sięgająca 400 ml.
Do dogłębnego mycia wybrałam piankę, ponieważ pamiętam, że dużo lepiej sprawdzała mi się niż typowe żele. Pozostałam wierna linii kosmetyków z dodatkiem witaminy C, choć tym razem jest to produkt marki Lirene. Szybko przekonałam się, że ma ona aksamitnie kremową konsystencję, a mimo to świetnie radzi sobie z pozostałościami makijażu, nadmiarem sebum i zanieczyszczeniami, dodatkowo nawilżając.
Po oczyszczaniu skóry przechodzę do tonizowania, które na celu przywrócenie prawidłowego pH skóry i ułatwienie wchłaniania kosmetyków. W przypadku pielęgnacji cery mieszanej zalecane są produkty z podobnymi składnikami, jak te do mycia. Dobrze byłoby gdyby zawierały np. kwas hialuronowy, glicerynę lub aloes a także witaminy Ai E. Dobrze sprawdzają się hydrolaty z dodatkiem zielonej herbaty i gorzką pomarańczą, ze względu na swoje właściwości nawilżająco - ściągające, pamiętając jednak by w przypadku skóry przesuszonej stosować je w strefie T. Nie polecane są natomiast kosmetyki z dodatkiem alkoholu.
Ja tu trochę pod wpływem mediów społecznościowych zdecydowałam się na nawilżająco - kojącą esencję AALab. Jest ona dedykowana skórze odwodnionej i podatnej na podrażnienia. W swoim składzie zawiera kompleks Centella B12, który zapewnia skuteczną pielęgnację. Jego działanie wzmacnia kwas hialuronowy, odpowiedzialny za nawilżenie, nawodnienie i wygładzenie.
Niezwykle istotnym etapem cery mieszanej jest nawilżanie. Dobrym pomysłem jest stosowanie pod krem serum nawilżającego. Ja w swojej pielęgnacji je pominęłam, zamiast tego sięgam po sprawdzony krem nawilżający - Embryolisse Lait - Creme Concentre. Od kilku lat to mój ulubieniec, który ma wielu zwolenników wśród dermatologów i wizażystów. Jest uważany za sekret urody Paryżanek. Świetnie sprawdza się jako baza pod makijaż, kuracja regenerująco - odżywcza oraz odżywcza maseczka.
W przypadku cery mieszanej warto zainteresować się produktami z niacynamidem lub kwasem salicylowym. Pierwszy z nich ma za zadanie zwężać pory, normalizować działanie gruczołów łojowych, działać przeciwzapalnie i przeciwbakteryjnie. Drugi natomiast redukuje ilość sebum, odblokowuje pory, działa złuszczająco i oczyszczająco. Dodatkowo niweluje przebarwienia i blizny potrądzikowe. Można go więc stosować punktowo i w strefie T.
Zamiast kosmetyku z niacynamidem wybrałam złuszczające serum na noc z 2% kwasem salicylowym Nacomi Next Level. Wierzę, że poradzi sobie w walce z niedoskonałościami. Łączy w sobie kwas salicylowy, wit. B3 oraz węgiel aktywny. Ma za zadanie zwężać pory, oczyszczać wągry i działać przeciwtrądzikowo.
Nie zrezygnowałam również z peelingu, który powinien być kluczowym elementem pielęgnacji cery mieszanej, ze względu na to że dokładnie oczyszcza pory i zapobiega ich blokowaniu. Przy regularnym stosowaniu przyczynia się do zmniejszenia liczby zaskórników i uporczywych, nawracających wyprysków. Jak również redukuje pracę gruczołów łojowych, zmniejszając ilość wydzielanego sebum.
Dobrym rozwiązaniem wydaje się stosowanie peelingu enzymatycznego, ze względu na najłagodniejszą metodę złuszczania. Można go stosować na wszystkie partie skóry mieszanej, w tym również na te suche i skłonne do podrażnień. Warto także stosować peelingi kwasowe, które dogłębnie oczyszczają, odblokowują pory, normalizują pracę gruczołów łojowych oraz rozjaśniają przebarwienia. Posiadaczki cery mieszanej bez wyprysków mogą sięgnąć po delikatne peelingi drobnoziarniste. W przypadku zmian trądzikowych najlepiej zrezygnować z peelingów mechanicznych, by uniknąć roznoszenia bakterii po całej twarzy i zaognienia stanu zapalnego.
Jeśli chodzi o peeling to ja zdecydowałam się na delikatny produkt z kwasami aha od marki Soraya, przeznaczony do każdego rodzaju cery. W swoim składzie zawiera kombuche ( sfermentowany napój z czarnej herbaty, bogaty w kwasy organiczne i witaminy), żeń - szeń ( azjatycki adaptogen o włąsciwościach antyoksydacyjnych, naturalny koktajl przeciwstarzeniowy i detoksykujący), kwasy aha ( ekstrakty o działaniu wygładzającym i rozjaśniającym), łupinki orzecha (złuszczające i wygładzające). Nakłada się go na twarz na 10 -15 minut, a po upływie tego czasu dokładnie spłukuje. Dla lepszego działania dobrze jest wykonać masaż.
Zaopatrzyłam się również w krem z SPFem 50, który zamierzam stosować codziennie bez względu na porę roku. Wybrałam Revuele Daily SUN Barrier, który łączy działanie kremu nawilżającego i przeciwsłonecznego. Zapewnia bardzo wysoką ochronę przed promieniami UVA i UVB, zapobiegając uszkodzeniom słonecznym i przedwczesnemu starzeniu.
Nie zapomniałam też o odpowiednim kremie pod oczy, ponieważ borykam się z problemem przesuszonej skóry w tych okolicach. Kupiłam więc żel pod oczy Floslek o działaniu nawilżającym i wygładzającym z dodatkiem świetlika lekarskiego.
Obserwuję u siebie ostatnio wzmożoną produkcję sebum w strefie T, dlatego zaopatrzyłam się w maseczkę z zielonej glinki, której zadaniem jest zwężenie porów i zapobieganie nadmiernemu wydzielaniu sebum. Zdecydowałam się na zieloną glinkę Nacomi. Jest ona ponoć bardzo bogata w mikroelementy - wapń, magnez, cynk, miedź i fosfor. Nakładam ją wyłącznie w okolicy problematycznej strefy T. Już po pierwszym użyciu zaobserwowałam wyraźnie gładszą skórę, bardziej nawilżoną i dotlenioną.
Tak w skrócie wygląda obecnie moja pielęgnacja. Trudno mi jeszcze podzielić się z Wami, tym jak dane kosmetyki się u mnie sprawdziły, ponieważ jeszcze na to za wcześnie. Ostatnio również zaobserwowałam pojawienie się niedoskonałości, z którymi jeszcze nie udało mi się uporać. Liczę że z czasem, wybrane przeze mnie produkty przyczynią się do poprawy kondycji skóry. Podzielcie się w komentarzach, jakie kosmetyki Wy stosujecie, w momencie gdy pojawiają się niedoskonałości.
Komentarze
Prześlij komentarz
Dziękuję za wszystkie pozostawione na moim blogu komentarze :)