Ulubieńcy miesiąca - ulubione kosmetyki, buty, ubrania i dodatki
Ostatni post z ulubieńcami pojawił się w maju. Tymczasem jak widzicie mamy listopad, co oznacza, że było to dość dawno. Najwyższa pora więc, by pokazać Wam, co przez ten okres czasu dołączyło do tego grona. Za oknem bywa już szaro i ponuro. Momentami miewam wrażenie, że mamy już grudzień, tylko bez śniegu. Coraz częściej więc zaszywam się pod kocem z kubkiem gorącej herbaty, włączam świąteczny film. Pomyślałam jednak, że zanim zaleje nas fala grudniowych postów, o świątecznej tematyce, pozwólcie bym pokazała Wam ulubieńców, którzy skradli moje serce w minionych miesiącach. Będą to moje ulubione kosmetyki, buty, ubrania i dodatki. Jeśli więc jesteście ciekawe, zostańcie ze mną.
Kosmetyki
Jeśli chodzi o kosmetyki, to nie mogę powiedzieć, bym cierpiała na ich brak. Podobnie jest także z perfumami, których również mi nie brakuje. Czasem jednak mam ochotę sprawić sobie przyjemność i kupić coś, czego tak naprawdę nie potrzebuję. Tak właśnie było z tymi perfumami. Dawno temu przy okazji, jakiegoś zamówienia w drogerii internetowej, jako gratis dostałam niewielką próbkę. Ten zapach tak zapadł mi wówczas w pamięci, że chciałam go mieć. Niestety potem trudno było mi polubić się z jakimikolwiek perfumami a i te jakoś mi obrzydły. Na szczęście z czasem to minęło, a ja postanowiłam ponownie dać im szansę. A skoro umieściłam je w dzisiejszym zestawieniu to była to słuszna decyzja.
PATRZ: Ulubieńcy miesiąca - ulubione kosmetyki, buty, ubrania i książka
Woda perfumowana La Vie Est Belle - Lancome
Jeśli jeszcze nie znacie tego zapachu to zdradzę Wam, że zaliczany jest on do grona zapachów ekskluzywnych, bowiem zaprojektowano go tak, by wywoływał uśmiech. Jest wyrafinowany, słodki, o owocowo - kwiatowym aromacie. Świetnie sprawdzi jako codzienny zapach, w przypadku pewnych siebie kobiet. W nucie głowy znajdziecie soczystą esencję czarnej porzeczki i słodkiej gruszki. Nutę serca stanowi irys, przechodzący w jaśmin i kwiaty pomarańczy. Natomiast na podstawę składa się zapach fasoli tonka, delikatnych pralinek, paczuli oraz wanilii.
Buty - CCC
W mojej garderobie nie mogło zabraknąć klasycznych, czarnych szpilek. Wyglądają one naprawdę pięknie, ale ze względu na ich 11 cm obcas, nie należą do najwygodniejszych. W związku z tym zmuszona byłam poszukiwać kolejnej pary, tym razem już idealnych, w których mogłabym bez problemu chodzić nawet przez kilka godzin. A skoro już zdecydowałam, że tym razem dołożę wszelkich starań, by były one nie tylko ładne ale i wygodne, podeszłam poważnie do kwestii poszukiwań. Nie miałam jednak zamiaru chodzić po sklepach. Wolałam wybrać coś w sklepie internetowym i zamówić je prosto do domu. Jest to bardzo wygodne, ale wiąże się z pewnym ryzykiem. Nie mniej jednak w tym przypadku postanowiłam zaryzykować. W najgorszym wypadku przecież zawsze mogę je zwrócić, jeśli okażą się być niewygodne, za małe lub za duże. Poszukując odpowiednich butów zdecydowałam, że nie zamierzam za nie przepłać, chcę by przypominały szpilki a nie czółenka, miały niższy obcas niż wspomniane już 11 cm. Tak mój wybór padł na buty marki Jenny Fairy. Model i link do nich znajdziecie poniżej.
Czółenka Jenny Fairy Model: LS5754-01
Są to przepiękne, eleganckie czółenka ze spiczastym noskiem i paskiem zakładanym na piętę. Zostały stworzone z myślą o wizytowych stylizacjach, by nadać im eleganckiego charakteru. Idealnie pasują do garniturów, cygaretek i koszuli oraz ołówkowych sukienek. Tymczasem ja kupiłam je z myślą o włożeniu ich do pudrowej sukienki, z tiulowym dołem i przyznam, że wyglądało to zaskakująco dobrze. Jednak jak nietrudno jest się domyślić, nie tylko o efekt wizualny mi chodziło. Liczyła się przede wszystkim wygoda. Świadomie więc wybrałam sporo niższy obcas - bo zaledwie 8,5 cm! Oczywiście mimo to miałam pewne obawy, jak to w przypadku zakupów online chodzi. Na szczęście buty okazały się być naprawdę super. Wykonano je z imitacji zamszu, wiec dobrze wyglądają. Dodatkowo są niesamowicie wygodne. Świetnie dopasowują się one do stopy. Stabilny obcas sprawia, że jest ona odpowiednio profilowana a odkryta pięta zapewnia wentylację. Nawet po kilkunastu godzinach nie czułam, że mam je na stopach. Jakbym chodziła w trampkach. Rewelacja! Ale najlepsze zostawiłam na koniec. Początkowo kosztowały 129,99 zł. Mnie tymczasem udało się je kupić znacznie taniej, bo za 77,99 zł.
Ubrania
Moja mama niestrudzenie powtarza, że moja szafa pęka w szwach a ja nie mam się w co ubrać i niemal codziennie noszę to samo. Może coś w tym jest, ale i tak wydaje mi się, że poczyniłam postępy w tej dziedzinie i coraz częściej można zobaczyć mnie w czymś innym. Przystopowałam też z zakupami i staram się kupować tylko to, czego aktualnie bardzo potrzebuję. Takim moim must have w ostatnim czasie stały się woskowane spodnie.
Spodnie woskowane Rebel czarne
Jeszcze do niedawna nawet by mi przez myśl nie przeszło, abym je kupiła. Tymczasem dziś są moje i jestem nimi naprawdę zachwycona. Kupiłam je online w sklepie Andżela. Początkowo miałam pewne obawy - czy trafiłam z rozmiarem. Na szczęście leżą idealnie. Pięknie podkreślają sylwetkę i co tu dużo mówić: po prostu są super. Spodnie dostępne są w kilku wariantach kolorystycznych i już zastanawiam się nad kupnem kolejnej pary. Wykonane są z materiału imitującego skórę. Są zapinane na suwak i guzik. Posiadają kieszenie z tyłu. Jeśli zechcecie podkreślić sylwetkę i zaprezentować ją w niebanalny sposób - Polecam !
Dodatki
W kwestii dodatków jestem dość oszczędna. Pomijając kupno srebrnych, minimalistycznych kółek, kupionych z myślą o codziennych stylizacjach, zdecydowałam się dopiero na coś bardziej eleganckiego i wieczorowego. Nie był to jednak zakup pod wpływem impulsu, lecz podyktowany koniecznością dobrania dodatków do sukienki. Tu postawiłam na pełen minimalizm, bo prócz wspomnianych wiszących kolczyków włożyłam tylko delikatną celebrytkę.
Kolczyki wiszące Margo
Kolczyki te kupiłam online. Początkowo kosztowały 35,10 zł. Obecnie można je nabyć już za 33,35 zł. Cena w mojej ocenie jest bardzo na plus w stosunku do jakości i wykonania. Opis wskazuje na to, że są one pozłacane 18k złotem i zdobione kamieniami Austrian Crystal. Kamienie mają wielkość 1 cm a całe kolczyki długość całkowitą 6,3 cm. Ogromnym plusem jest to, że nie zawierają niklu, a co za tym idzie nie powodują uczulenia, co potwierdzam na własnym przykładzie. Wierzcie lub nie, ale w moim przypadku niepożądane efekty pojawiłyby się niemal natychmiast, gdyby pojawiły się choćby śladowe ilości tych substancji. Wizualnie kolczyki prezentują się przepięknie. Wykonano je z niezwykłą starannością. Na całą długość kolczyków równomiernie nałożono złoto metodą electroplated. Następnie złocenie pokryte zostało lakierem jubilerskim, by przedłużyć żywotność biżuterii i nadać połysk. W ten sposób można cieszyć się nimi przez długi czas. Chyba zgodzicie się ze mną, że wyglądają one niesamowicie i w niczym nie ustępują biżuterii w całości wykonanej ze złota.
Jak Wam się podoba mój dzisiejszy post z ulubieńcami? Chcecie więcej tego typu wpisów? A może wręcz przeciwnie, zupełnie Wam one nie pasują ? Podzielcie się w komentarzu, jacy ulubieńcy znaleźli się na Waszych listach.
* Wpis zawiera linki afiliacyjne
świetni ulubieńcy ;)
OdpowiedzUsuńMyślę, że ten perfum przypadłby mi do gustu, bo lubię słodkie zapachy :)
OdpowiedzUsuńzofia-adam.blogspot.com
Tych perfum nie znam. Bardzo ładne kolczyki
OdpowiedzUsuńPiękne, eleganckie czółenka, sama też mam podobne. Przyznam, że to model najwygodniejszy jaki kiedykolwiek miałam. :)
OdpowiedzUsuń