Suchy olejek do ciała antycellulite Body Boom
Po tym, jak w jednym z poprzednich postów pokazałam Wam zawartość pudełka Pure Beauty - Cotton Clouds, nadeszła pora bym pokazała Wam pierwszy z dwóch kosmetyków, które skradły moje serce. Po raz kolejny zadanie to nie należało do najłatwiejszych, bo jeśli odwiedzacie mojego bloga, to Waszej uwadze z pewnością nie uszło to, że boxy obfitują w mnóstwo produktów godnych polecenia. To oznacza tylko jedno. Nie jest łatwo spośród nich wyłonić te naj, bowiem ile kobiet tyle gustów, upodobań i oczekiwań. Wierzę jednak, że moje recenzje pozwolą Wam poznać je bliżej i kto wie, może zachęcą Was do wypróbowania ich na własnej skórze.
Jak wszystkie widzimy w tym roku pierwszy śnieg nadszedł wyjątkowo wcześnie. Zanim jednak to nastąpiło zrobiło się posępnie i zimno. Na próżno było szukać ciepłych promieni słońca. Coraz częściej dopadała mnie również jesienna chandra, z którą musiałam walczyć, stosując coraz to inne metody. Wspomagałam się zarówno od wewnątrz jak i pielęgnując swoją skórę. W listopadzie, kiedy to nasze domy i mieszkania są ogrzewane nie pozostaje to bez znaczenia dla kondycji skóry. Ta jest bowiem wystawiona zarówno na działanie wysokich jak i niskich temperatur. Dlaczego więc miałabym nie sięgnąć po produkt, który sprawi że moja skóra będzie piękna, jędrna a przy tym wspierana w nierównej walce z cellulitem? Nieprzypadkowo więc pierwszym kosmetykiem, jaki chcę Wam polecić jest suchy olejek do ciała o działaniu antycellulitowym, pochodzący od marki BodyBoom.
Jeśli choć raz miałyście styczność z serią tych produktów to z pewnością wiecie, że ich opakowania cechuje subtelny, różowy kolor. W tym przypadku mamy do czynienia ze 100 ml buteleczką, wyposażoną w wygodny dozownik. Sam olejek ma płynną, oleistą konsystencję i niesamowity zapach, który z pewnością zawdzięcza składnikom pochodzenia naturalnego i wegańskiej recepturze. Znajdziecie w nim olej abisyński, kawę robusta oraz olej perilla. Pierwszy ze składników odpowiada za regenerację naskórka oraz jego sprężystość. Drugi - pobudza i wygładza. Trzeci natomiast zmiękcza i ujędrnia. Chcąc uzyskać jak najlepsze efekty dobrze jest stosować olejek każdego dnia, rano i wieczorem, nakładając punktowo na problematyczne miejsca a następnie wmasowywać energicznymi ruchami. Uprzednio można zastosować peeling do ciała BodyBoom i 2-3 minutowy masaż. Jako, że nie jestem w posiadaniu peelingu muszę, póki co zadowolić się samym olejkiem. Mimo to moim zdaniem świetnie sobie radzi. Moja skóra jest nawilżona, niezwykle gładka i zregenerowana. Mam nadzieję, że systematyczne stosowanie z czasem pomoże mi zredukować cellulit, ujędrni i uelastyczni moją skórę.
Jeśli prócz dobroczynnego wpływu, cenicie sobie jeszcze dbałość o środowisko to ten produkt spełnia to kryterium. Tuż po zużyciu możecie wyrzucić opakowanie do odpowiednio przeznaczonego pojemnika. Tu nawet etykieta wykonana jest z przyjaznej środowisku bio folii. Sam kosmetyk jest wegański. Zachowuje dobrą praktykę produkcyjną i normy ISO 14001 i ISO 9001. A dodatkowo nie jest testowany na zwierzętach. Posiada certyfikat PETA oraz VIVA VEGAN - organizacji walczących o prawa zwierząt.
A Wy znacie ten olejek ? Przypadł Wam do gustu?
Co cenicie w nim najbardziej?
Post powstał we współpracy z Pure Beauty.
Słyszałam o tym olejku i czuję się coraz bardziej przekonana. Sucha formuła jak najbardziej mi odpowiada. :)
OdpowiedzUsuńUżywam tego olejku i jestem bardzo z niego zadowolona
OdpowiedzUsuń