Ulubieńcy miesiąca - ulubione kosmetyki, buty, ubrania i książka
Miesiąc maj dobiega końca. Wydawać by się mogło, że z dnia na dzień będzie już tylko słonecznie i ciepło a tymczasem dzisiejszy dzień powitał mnie zaskakująco niskimi temperaturami i opadami deszczu. Tego się nie spodziewałam. Nie narzekam jednak, bo mam okazję zaszyć się w domowym zaciszu z kubkiem aromatycznej herbaty i pokazać Wam moich ostatnich ulubieńców. Na początek mam dla Was dwa kosmetyki, dzięki którym mogę zbliżyć się o krok do wymarzonej opalenizny.
Kosmetyki
Staram się nie wystawiać ciała na działanie promieni słonecznych, więc nieustannie poszukuję produktów o działaniu opalającym. Pozornie wydaje się, że nie powinno to nastręczać najmniejszych trudności. Oferta tego typu kosmetyków jest przecież niezwykle bogata. Tymczasem w praktyce nie jest już tak różowo. Trudno znaleźć produkt, który sprostałby moim oczekiwaniom. Zasadniczo sięgając po kosmetyki opalające spotykam się najczęściej z dwoma istotnymi problemami. Trudno mi trafić na produkty, które nie pozostawiały by na mojej skórze nieestetycznych plam a opalenizna nie sprawiała wrażenia sztucznej.
Brązujący balsam Mokosh - Pomarańcza z cynamonem
Toteż kiedy usłyszałam o brązującym balsamie marki Mokosh, postanowiłam go wypróbować i na własnej skórze przekonać się, skąd te wszystkie zachwyty. Dziś z perspektywy czasu mogę Wam powiedzieć, że bardzo się ze wspomnianym produktem polubiłam i kupiłam już kolejny słoiczek. Balsam pięknie pachnie pomarańczą i cynamonem. A jego największą zaletą jest to, że nie pozostawia na skórze plam. Po pierwszym użyciu uzyskałam subtelną opaleniznę, bez smug. Każda kolejna aplikacja tylko pogłębia ten efekt. Jest to pierwszy produkt opalający od bardzo dawna, z którego jestem bardzo zadowolona.
Pianka samoopalająca w odcieniu Medium Dark
Z czasem postanowiłam jednak jeszcze bardziej poszaleć z opalenizną i zaopatrzyłam się w piankę samoopalającą MineTan w odcieniu Medium Dark. Jak wiadomo wybór samoopalacza może nastręczać trudności. Kupując kosmetyk online, nie wiadomo czego można się po nim spodziewać. Tu producent nieco to ułatwił. Na stronie mamy możliwość wskazania zarówno odcienia naszej skóry jak i efektu, jaki chcemy dzięki niemu osiągnąć. Kupno odcienia Medium Dark nie było więc przypadkiem. Mam dość jasną karnację, przed nadejściem lata jestem blada, zależało mi więc by opalenizna była subtelna i pełna blasku. Początkowo oczywiście miałam obawy, że wyrządzę sobie nim krzywdę. Miałam przecież już do czynienia z samoopalaczami i nie zawsze kończyły się one happy endem. W tym przypadku moje obawy okazały się być bezpodstawne. Pianka w połączeniu z zakupioną przeze mnie rękawicą do aplikacji, naprawdę mile mnie zaskoczyła. Ogromnym plusem tego produktu jest to, że nie jest przezroczysty. Aplikacja jest więc znacznie prostsza, bo widać gdzie został zaaplikowany. Pierwsze efekty widać już po godzinie. Częstotliwość stosowania i czas pozostawienia na skórze wpływają na intensywność opalenizny. Efekt przeszedł moje najśmielsze oczekiwania. Nie spodziewałam się tak naturalnego efektu. Z pewnością więc nie będzie to nasze ostatnie spotkanie. A kto wie może sięgnę po kosmetyki tej marki, zapewniające bardziej spektakularne efekty?
Buty - Deichmann i CCC
Butów nigdy za wiele. Chcę więc Wam pokazać dwie pary moich ulubionych egzemplarzy. Ostatnio przepadłam widząc w mediach społecznościowych buty marki Chanel w wersji beżowo czarnej. Marzyły mi się klasyczne, beżowe buty z czarnym noskiem, na obcasie typu słupek, które mogłabym nosić zarówno do spodni jak i do sukienki. Jednak zakup oryginalnego modelu Slingback to kwota sięgająca kilkuset euro. Na szczęście dostępne jest całe mnóstwo tańszych odpowiedników. Widziałam bardzo fajny model w ofercie DeeZee, ale chyba wyprzedały się na pniu. W sklepie stacjonarnym CCC, który również posiada buty DeeZee niestety nigdy się nie pojawiły. Zaczęłam się więc zastanawiać nad czymś w tym stylu, jednak w wersji balerinek lub czółenek. Ostatecznie wybór padł na czółenka, którym nie można odmówić uroku. Przepięknie prezentują się na stopie.
Czółenka Lasocki
Ramoneska ze sklepu Andżela
Książka Władcy umysłów. Biografie niezwykłych ludzi, którzy wymyślili XXI wiek.
W ostatnim czasie trochę zatraciłam siebie. Koncentrowałam się na wszystkim innym ale nie na sobie. Na dłuższą metę nie dało się tak żyć. Postanowiłam więc zawalczyć o siebie. Skoncentrować się na rozwoju swoich pasji i zainteresowań. Wrócić do czytania, które tak bardzo lubiłam a w ostatnim czasie mocno podupadło. Jednocześnie czytam kilka pozycji jednak najbardziej zainteresowała mnie jedna z nich. Nosi ona tytuł Władcy Umysłów. Biografie niezwykłych ludzi, którzy wymyślili XXI wiek. By Wam tu nie zdradzać zbyt wielu szczegółów, powiem tylko że otworzyła mi ona oczy na wiele spraw, o których nie miałam dotąd pojęcia lub po prostu nie zastanawiałam się nad ich istnieniem. Tymczasem już sam początek dał mi wiele do myślenia, po tym jak przeczytałam, że to nie politycy rządzą światem i myli się ten, kto myśli inaczej. Prawdziwa władza leży bowiem w rękach właścicieli mediów, programów komputerowych i portali internetowych. Brzmi interesująco, prawda? Jeśli czujecie, że ta tematyka może Was zainteresować, koniecznie sięgnijcie po tę pozycję książkową.
ciekawi ulubieńcy ;)
OdpowiedzUsuńUwielbiam balsam brązujący Mokosh ♥
OdpowiedzUsuńWszystko co kocham. Piękna kobieta w kolorze lata (co z tego, że po brązerze), o zapachu Świąt Bożego Narodzenia (Pomarańcza i cynamon).
OdpowiedzUsuń