Orientana: Ajurwedyjska seria do włosów z trawą cytrynową i imbirem
Moje włosy z natury są cienkie i delikatne. Przez lata nie ustawałam w poszukiwaniach sposobów, które mogłyby poprawić ich kondycję. Mimo wielu prób, setek produktów, efekty nadal były i są mizerne. Uciszyłam się więc, kiedy jakiś czas temu, w jednej z przesyłek otrzymałam ajurwedyjski zestaw do pielęgnacji włosów, z dodatkiem imbiru i trawy cytrynowej, w skład którego wchodził szampon i odżywka.
Kosmetyki pochodziły od marki Orientana, o której co prawda słyszałam, ale nie miałam okazji stosować. Oba otrzymane przeze mnie produkty wyglądały niezwykle kusząco. Kolorowy design opakowań nastrajał mnie optymistycznie a kosmetyki po prostu wołały bym po nie sięgnęła. Jeszcze tego samego dnia postanowiłam je wypróbować.
Na samą myśl o tym, cieszyłam się jak dziecko. Wiązałam z tymi kosmetykami naprawdę duże nadzieje. Przez to, że panuje moda na kosmetyki naturalne, tym większa była moja radość. W końcu przecież weszłam w posiadanie dokładnie takich produktów i stanęłam przed szansą ich wypróbowania. Na co dzień nie stosuje kosmetyków naturalnych, nie czytam składów. Wybieram to, co aktualnie mnie zainteresuje i czego potrzebuję. Nie jestem jednak zamknięta na nowe doświadczenia i jeśli mam tylko taką możliwość to próbuje także kosmetyków naturalnych. Czy zawsze te eksperymenty kończą się happy end'em? O tym przekonacie się już za chwilę.
Pierwszym produktem, po który sięgnęłam był ajurwedyjski szampon do włosów. Po tym jak przeczytałam na etykiecie, że łączy on w sobie działanie aż pięciu indyjskich roślin, wiele się po nim spodziewałam. W recepturze na pierwszy plan wysuwa się amla znana szerszemu gronu jako agres indyjski. Najczęściej stosuje się ją na odchudzanie, ale znalazła również zastosowanie w kosmetyce ze względu na swoje właściwości wzmagające porost włosów, poprawiające ich kondycję, przeciwdziałanie ich siwieniu i wypadaniu.
Kolejnym składnikiem jest reetha (orzechowiec), któremu przypisuje się właściwości oczyszczające ze względu na zawartość saponiny. Nie bez przyczyny więc był to środek stosowany od wieków przez indyjskie kobiety jako środek myjący i pielęgnujący włosy. Występują tu także orzechy shikakai, którym przypisuje się działanie zmiękczające i wygładzające. Mamy tu jeszcze roślinę o zagadkowej nazwie lodhra. Przypisuje się jej dobroczynny wpływ na kondycję skóry głowy. Na sam koniec pozostał imbir. O ile chyba prawie wszyscy znamy jego zastosowanie w kuchni, to mało kto słyszał o dobroczynnym działaniu na włosy, które polega przede wszystkim na nadawaniu im blasku.
Szampon, jak już wiecie nie jest jedynym kosmetykiem z tej serii, jaki miałam możliwość stosować. Drugim jest odżywka, która podobnie jak jej poprzednik łączy w sobie działanie kilku roślin indyjskich. Ku mojemu zaskoczeniu nie są one takie same jak miało to miejsce w przypadku szamponu. Tu na pierwszym planie mamy jojobę. Zawartość tego składnika nie jest to jakimś szczególnym zaskoczeniem. Ma ona bowiem właściwości odżywiające i nawilżające, przez co często spotykany jest w kosmetykach do pielęgnacji włosów, ale również jako składnik kremów i balsamów. Prócz jojoby w składzie znajdują się jeszcze dwa nowe zioła: brahmi i ajwain. Pierwsze z nich jest małą, niepozorną krzewinką w której drzemie ogromna moc. Prócz szeregu właściwości leczniczych, przypisuje się mu jeszcze działanie szczególnie przyjazne kobietom, polegające na korzystnym wpływie na kondycję włosów. Zapobiega ich wypadaniu, wzmacnia cebulki, poprawia ukrwienie skóry głowy, zapobiega powstawaniu nadmiaru sebum i pojawianiu się łupieżu. Natomiast drugie zioło - ajwain ma działanie odkażające. Na sam koniec pozostał już tylko imbir. Ale o nim już pisałam przy okazji szamponu.
Skoro już po krótce znacie składy obu kosmetyków, pora bym powiedziała jak się one u mnie sprawdziły. Jak już Wam wspominałam oczekiwania, co nich miałam ogromne. Spodziewałam się po nich efektu wow. W końcu to przecież marka Orientana, słynąca z najwyższej jakości kosmetyków, nietestowanych na zwierzętach. Sugerując się trochę nazwą serii, a więc połączeniem imbiru i trawy cytrynowej, nie mogłam się doczekać pierwszego użycia i momentu, kiedy otoczę się tym aromatycznym zapachem. Spodziewałam się czegoś wyrazistego a zarazem orzeźwiającego i rześkiego, gdzie to właśnie te drugie nuty będą wiodły prym. Tymczasem jakież było moje rozczarowanie... Nie jestem typem osoby, która czepia się detali. Nie oceniam kosmetyków pochopnie. Staram się zawsze dać im drugą szansę, nawet jeśli to pierwsze spotkanie nie należało do udanych. W tym przypadku było podobnie.
Pierwsze moje spotkanie z tą serią, było bynajmniej zaskakujące. Duże oczekiwania i jeszcze większe rozczarowanie. Jak dziś pamiętam moment, gdy nałożyłam szampon na włosy i poczułam jego zapach. Czegoś takiego się nie spodziewałam. Z pewnością jednak nie określiłabym go mianem przyjemnego. Mimo to postanowiłam brnąć w to dalej. Sięgnęłam więc po odżywkę, która na moje nieszczęście okazała się mieć zapach jeszcze intensywniejszy i trudny do zniesienia. Choć ten duet nie zapowiadał się najlepiej, zniosłam jakoś ten niecodzienny aromat, który pozostał na moich włosach. Większość ludzi pewnie w tym momencie wyrzuciłaby oba produkty do kosza, ale nie ja. Po raz kolejny postanowiłam spróbować. Kto wie, może to nie był mój dzień? Może tym razem będzie inaczej?
Niestety historia powtórzyła się ponownie. Mimo ogromnych chęci, nie zdołałam włączyć tego duetu do mojej pielęgnacji włosów. Choć mnie ta seria zupełnie nie przypadła do gustu, to wiem że są wśród Was takie dziewczyny, które sobie ją chwalą. Jest na najlepszy dowód na to, że każda z nas jest inna i co innego nam się sprawdza. Jeśli więc miałaś okazję stosować te produkty podziel się proszę swoją opinią. Jak się sprawdziły? Jak oceniacie ich niecodzienny zapach? A może są wśród Was dziewczyny, które dopiero zaczynają swoją przygodę z tą serią i zmobilizuję je do szybszego wypróbowania?
Odżywki szczególnie jestem ciekawa :)
OdpowiedzUsuńuwielbiam zapach imbiru i trawy cytrynowej , mam ten szampon i bardzo go lubię, polecam też olejek do ciała z tej serii
OdpowiedzUsuńJestem ciekawa działania odżywki :)
OdpowiedzUsuńZapowiada się bardzo ciekawie! Chętnie wypróbuję! :)
OdpowiedzUsuńuooo nie znałam ich kompletnie ;)
OdpowiedzUsuńMarkę znam, kosmetyki nie.
OdpowiedzUsuńnie znałam tych kosmetyków, ale jak to ajurwedyjskie to na pewno spróbuję :) imbir przede wszystkim kojarzy mi się z odpornością, trawa cytrynowa z odświeżeniem i dodatkiem do herbaty :) mi na problemy skórno-włosowe pomógł olej konopny, pozbyłam się świądu i zmian łuszczycowych
OdpowiedzUsuńciekawe jak i czy u mnie by się sprawdziły ;)
OdpowiedzUsuńLubię kosmetyki tej marki. Chętnie przetestuję! :)
OdpowiedzUsuń