Zamówienie ze sklepu Femme Luxe
Nie tak dawno temu na Instastory pokazywałam Wam stos ubrań, ułożonych jedno na drugim. Nie zdradziłam jednak wówczas nic prócz nazwy sklepu. Dzisiaj mogę Wam powiedzieć więcej. Otrzymałam wówczas propozycję współpracy ze sklepem Femme Luxe, w ramach której mogłam wybrać dla siebie aż cztery rzeczy.
Przyznam się Wam jednak, że początkowo byłam bardzo nieufna i z dystansem podchodziłam do tej propozycji. Na szczęście nie brak w sieci dobrych duszyczek takich jak Kasia Koniakowska, która ze stoickim spokojem rozwiewała wszystkie dręczące mnie wątpliwości. Jeszcze raz dziękuję. Gdyby nie Ty najprawdopodobniej nie zdecydowałabym się podjąć tej współpracy, a tak możecie zobaczyć już za chwilę, co dla siebie wybrałam.
Patrz: T-Shirts
Na początek skusiłam się na czarny t-shirt z panterkowym nadrukiem w kształcie ust. Było to takie asekuracyjne zagranie, bym w razie czego mogła użytkować przynajmniej jedną rzecz, wykorzystując ją w codziennych stylizacjach, nie rzucając się aż nadto w oczy. Wybrałam dla siebie t-shirt w rozmiarze M/L a więc w takim, po jaki sięgam zazwyczaj kupując odzież. Zależało mi by był on dość luźny, nie krępował ruchów i nie wprawiał w zakłopotanie, nieestetycznie opinając się na moim ciele. Oczywiście, jak na zamówienia internetowe przystało, miałam obawy dotyczące tego, czy uda mi się trafić z rozmiarem. Na szczęście okazały się one być bezpodstawne. T-shirt jest idealny. Czuję się w nim naprawdę bardzo komfortowo. To pewnie zasługa jego świetnego składu - 100% bawełny. Materiał jest świetnej jakości: miękki i przyjemny dla skóry. Koszulka nie prześwituje i została wykonana z należytą precyzją. Na próżno szukać jakichkolwiek "niedoróbek". Nic więc dziwnego, że szybko zjednała sobie ona moją sympatię. Nie tylko zachwyca oko ale również przyjemnie się nosi.
Te z Was, które są tu ze mną od dłuższego czasu z pewnością wiedzą, że nie przepadam za sukienkami. Rzadko więc je noszę a jeśli już ma to miejsce, to musi być ku temu naprawdę jakaś okazja. Tu jednak nie potrafiłam się im oprzeć i zdecydowałam się aż na dwie. Jako pierwsza moją uwagę zwróciła czarna sukienka midi, z jednym szyfonowym rękawkiem. Na zdjęciach prezentowała się obłędnie. A jak przebiegło zderzenie oczekiwań z rzeczywistością? Sukienka w 95 % składa się z poliestru a w 5% z elastanu. Powinnam wybrać dla siebie rozmiar 12, ale przez przypadek wzięłam 10. Obawiałam się czy uda mi się w nią zmieścić. Na szczęście okazały się one bezpodstawne. Materiał z którego wykonano sukienkę jest na tyle elastyczny, że z łatwością dostosowuje się do sylwetki. Wnikliwy obserwator może dostrzec odznaczającą się pod sukienką bieliznę lub subtelne prześwity, przy mocniejszym naciągnięciu tkaniny. Nie jest to jednak widok wulgarny czy aż nadto prowokujący. Jej niekwestionowanym atutem, nie licząc wspomnianego już kontrastującego rękawka, jest obustronne marszczenie wzdłuż szwów, ciągnące się przez całą jej długość. Sukienka według mnie zatem zasługuje na uwagę. Przyciąga spojrzenie i robi niesamowite wrażenie. Nie sposób jej ni zauważyć w ofercie sklepu. Zwłaszcza, że ja w naszych, polskich sklepach jeszcze się z takim fasonem nie spotkałam.
Jako drugą, wybrałam bordową sukienkę w wersji midi, która jest zupełnym przeciwieństwem powyższej. Tę przy odpowiednim wystylizowaniu z powodzeniem można założyć na wiele okazji, w tym również na te o charakterze oficjalnym. W przypadku tej sukienki również wybrałam zamiast 12 rozmiar 10. Choć jest ona mniej elastyczna niż sądziłam, to udało mi się w nią zmieścić. Na przyszłość jednak mam nauczkę, że dla własnego komfortu i dobrego samopoczucia powinnam wybierać większy rozmiar. Mimo wszystko sukience nic nie mogę zarzucić. Jest po prostu piękna. Ma kopertowy dekolt, który eksponuje szyję i ramiona w zależności, od jego ułożenia. Dodatkowym jej atutem są nietuzinkowe, nieco bufiaste rękawki. Z przyjemnością zdecyduję się na kolejną, choć teraz na nieco luźniejszą i w innym kolorze.
Patrz: Loungewear
Na sam koniec zostawiłam czarny dres, z myślą o wypoczynku w domowym zaciszu. Nie jest to jednak typowy dres, do którego wyglądu wszyscy przywykliśmy. To zdecydowanie bardziej kobieca wersja. Spodnie na gumce świetnie dopasowują się do sylwetki a krótki top subtelnie odsłania brzuch. Materiał w 95 % składa się z poliestru a w 5 % z elastanu. Przy pierwszym kontakcie przypominał mi on trochę piankę neoprenową. Tu postawiłam na rozmiar M/L, który okazał się być strzałem w dziesiątkę. Choć nie jestem zwolenniczką tego typu odzieży, ta przypadła mi do gustu. Jest bowiem fajną alternatywą dla noszonych przeze mnie ubrań.
Jak Wam się podobają ubrania ze sklepu Femme Luxe?
Znacie ten sklep?
* Post we współpracy ze sklepem Femme Luxe.
Bordowa sukienka cudna!
OdpowiedzUsuńChyba najbardziej spodobała mi się czarna sukienka na jedno ramię :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Świetna jest ta koszulka z nadrukiem ;)
OdpowiedzUsuńJestem pod wpływem emocji i dlatego wolę się powstrzymać z komentarzem... za dużo tych dresów już ;p
OdpowiedzUsuńI like the black dress!
OdpowiedzUsuńlace front wig with highlights
Czarna sukienka jest boska :)
OdpowiedzUsuńPrzy okazji dobrze, ze zdecydowałaś się na współpracę. Zawsze warto kogoś pytać, by nie rezygnować od razu z fajnych okazji :D
OdpowiedzUsuńPiękne zestawy, wyglądasz cudownie!:)
OdpowiedzUsuńBardzo fajne ubrania! Urzekła mnie zwłaszcza ta bordowa sukienka :)
OdpowiedzUsuńThe clothes are very nice, great for a gift
OdpowiedzUsuńThe clothes are very nice, great for gift
OdpowiedzUsuńCiuchy ekstra! Tylko boję się obczaić ten sklep, bo jak znam siebie to pójdzie duże zamówionko :)
OdpowiedzUsuń:)
OdpowiedzUsuńTshirt z ustami - super - print i wzór - bardzo fashion!
OdpowiedzUsuń