Nauka języka angielskiego - jaką metodę wybrać?
Wraz z nadejściem jesieni, pogoda zmieniła się diametralnie, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Na próżno szukać ciepłych promieni i wysokich temperatur, które jeszcze kilka dni temu były nieodłącznym towarzyszem, naszej codzienności. Zamiast tego, pojawiły się siarczyste opady deszczu i porywiste podmuchy wiatru. Przy takiej pogodzie, krótkie dni, stały się jeszcze krótsze. Zyskaliśmy tym samym dłuższe wieczory, a co za tym idzie dużo więcej czasu, z którym nie zawsze wiemy, co zrobić.
Oczywiście można spędzić go bezproduktywnie, wpatrując się w kolejny odcinek serialu, ten jednak nic nie wniesie do naszego życia. Może więc warto było by zainwestować w siebie, ucząc się angielskiego.
Mój angielski mimo wielu lat nauki w szkole podstawowej i średniej - na studiach wybrałam język niemiecki - nadal pozostawia wiele do życzenia. Ilekroć mam go użyć, przysparza mnie o szybsze bicie serca, podyktowane strachem przed kompromitacją.
Mój angielski mimo wielu lat nauki w szkole podstawowej i średniej - na studiach wybrałam język niemiecki - nadal pozostawia wiele do życzenia. Ilekroć mam go użyć, przysparza mnie o szybsze bicie serca, podyktowane strachem przed kompromitacją.
Przez swoje życie próbowałam przeróżnych metod nauki, żadna jednak nie okazała się na tyle skuteczna, bym mogła pochwalić się perfekcyjną znajomością. Na początku mojej przygody z językiem angielskim, bazowałam na najbardziej oczywistej metodzie nauki, opierającej się o podręczniki szkolne.
Z czasem, zachęcona wizją spektakularnych efektów, pokusiłam się o lekcje umieszczone na płytach CD. Te jednak jak nie trudno jest się domyślić nie sprawiły, że mój angielski z dnia na dzień, stał się lepszy. Zniechęcona brakiem oczekiwanych efektów, na jakiś czas odpuściłam.
Z biegiem czasu, wraz z rozwojem przeróżnych metod nauki języków obcych, dałam sobie kolejną szansę. Zdecydowałam się na nowatorską metodę, polegającą na nauce języka z niepozornie wygladajacych karteczek, określanych mianem fiszek. Mimo pokładanych w nich nadziei, tym razem również nie przyniosły one efektu, jakiego oczekiwałam.
Na tym jednak nie poprzestałam. Jako pokolenie milenialsów, wraz z rozwojem technologii, sięgnęłam po aplikacje mobilne. Początkowo wydawały mi się one rozwiązaniem idealnym. Z upływem czasu, niestety stały się one dla mnie monotonne i nudne. Tak też kolejna metoda w moim przypadku okazała sie być nieskuteczna.
Z własnego doświadczenia wiem, że najlepsze rezultaty przyniósłby mi bezpośredni kontakt z językiem podczas pobytu za granicą. Obecnie jednak nie mam możliwości, by rzucić pracę i wyjechać z kraju. Zastanawiam się zatem nad innymi, nie mniej skutecznymi metodami, które pozwoliły by mi poznać język na tyle, aby bez skrępowania móc się nim posługiwać.
Od razu na wstępie odrzucam tradycyjną formę nauki, jaką jest ta w szkole językowej. Długa przerwa od siedzenia w szkolnej ławie, charakter mojej pracy i chroniczny brak czasu, bezapelacyjnie dyskredytują u mnie tę metodę. A może by tak poszukać czegoś co połączy w jedno wszystko to czego potrzebuję - naukę od podstaw, zajęcia w dowolnie wybranym miejscu i czasie oraz kontakt z językiem poprzez konwersacje z nauczycielami?
Kierując się kryteriami, jakie sobie obrałam, natrafiłam na stronę gdzie nauka angielskiego: https://eskk.pl/kurs-angielski-poczatkujacy, wydaje się być prostą i przyjemną. Dzięki lekcji próbnej przekonałam się, że kurs został napisany w przystępny sposób, co gwarantuje jego skuteczność i łatwość przyswajania wiedzy. Łączy w całość wszystkie te formy nauki, które w pojedynkę w moim przypadku nie zdały egzaminu. Nie ma tu więc mowy by szybko mnie znudził i stał się monotonny. Na zakończenie kursu natomiast jest możliwość zdania egzaminu uhonorwanego świadectwem ukończenia lub Międzynarodowym Certyfikatem TELC.
Od razu na wstępie odrzucam tradycyjną formę nauki, jaką jest ta w szkole językowej. Długa przerwa od siedzenia w szkolnej ławie, charakter mojej pracy i chroniczny brak czasu, bezapelacyjnie dyskredytują u mnie tę metodę. A może by tak poszukać czegoś co połączy w jedno wszystko to czego potrzebuję - naukę od podstaw, zajęcia w dowolnie wybranym miejscu i czasie oraz kontakt z językiem poprzez konwersacje z nauczycielami?
Kierując się kryteriami, jakie sobie obrałam, natrafiłam na stronę gdzie nauka angielskiego: https://eskk.pl/kurs-angielski-poczatkujacy, wydaje się być prostą i przyjemną. Dzięki lekcji próbnej przekonałam się, że kurs został napisany w przystępny sposób, co gwarantuje jego skuteczność i łatwość przyswajania wiedzy. Łączy w całość wszystkie te formy nauki, które w pojedynkę w moim przypadku nie zdały egzaminu. Nie ma tu więc mowy by szybko mnie znudził i stał się monotonny. Na zakończenie kursu natomiast jest możliwość zdania egzaminu uhonorwanego świadectwem ukończenia lub Międzynarodowym Certyfikatem TELC.
A Wy jaką metodę nauki angielskiego preferujecie? Która przyniosła Wam najlepsze rezultaty?
* Wpis w ramach współpracy z ReachaBlogger
Ja oglądam kilka osób na YT i dzięki nim po krótkim czasie ogarniam więcej niż po latach szkoły. Ale do tego mam tak, że po prostu chcę się nauczyć, więc ta wiedza łatwiej wchodzi. A w szkole wiadomo, że to jednak jakiś rodzaj obowiązku.
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawa opcja, ja czasem oglądam filmy po angielsku i dużo mi to daje, ale jeśli chodzi o pisanie to ciągle sporo błędów robię;)
OdpowiedzUsuńJa staram się oglądać vlogi w języku angielski i mam program dr Henry :)
OdpowiedzUsuńBuziaki :*
Teraz jest tyle metod na przyswajanie języków obcych, że naprawdę można je ogarnąć :) Ja oglądam filmy i seriale bez dubbingu i napisów :)
OdpowiedzUsuńja miałam okazję mieć kurs z native spikerem i super sprawa :D
OdpowiedzUsuńJa też się uczę z ESKK :) najbardziej lubię audiobooki. Słucham ich praktycznie wszędzie. Nie wiedziałam że tak szybko można ogarnąć nowy język. Niestety nie miałam angielskiego w szkole :/. Trochę się tego wstydziłam, że nic nie rozumiem. Dzięki nauce online w końcu zaczynam rozumieć i mówić po angielsku. Jestem z siebie dumna :).
OdpowiedzUsuń