Moi kosmetyczni ulubieńcy: BIELENDA, IUNO, LOVELY, LILY LOLO
W ostatnim czasie, weszłam w posiadanie wielu kosmetyków, które niejednokrotnie okazywały się dla mnie nowościami. Dałam sobie zatem trochę czasu, by móc je wypróbować a dziś mam dla Was kilku moich ulubieńców.
1. Nawilżająca mgiełka Kokos & Aloes do twarzy i ciała - Bielenda
W moim życiu był moment, kiedy wśród kosmetyków posiadałam, niejedną mgiełkę. Z czasem jednak zauważyłam, że tylko stoją na półce a mnie brak chęci, by po nie sięgnąć. Zakup kolejnych uznałam zatem za zbyteczny. Przez długi czas na próżno było ich u mnie szukać. Do czasu... Na kanale jednej z lubianych przeze mnie youtuberek, natknęłam się na materiał z różową, wielofunkcyjną mgiełką marki Bielenda i zapragnęłam ją mieć. Moje poszukiwania jednak okazały się być bezowocne.
Zamiast niej w oko wpadł mi inny produkt - nawilżająca mgiełka o zapachu kokosa & aloesu. Początkowo się wahałam, rozważając wszelkie za i przeciw. Ostatecznie jak widzicie postanowiłam zaryzykować i była to jedna z lepszych decyzji ever. Teraz z perspektywy czasu mogę Wam powiedzieć, że zaważyło tu niezwykle piękne i eleganckie opakowanie, któremu nie sposób było się oprzeć.
Zamiast niej w oko wpadł mi inny produkt - nawilżająca mgiełka o zapachu kokosa & aloesu. Początkowo się wahałam, rozważając wszelkie za i przeciw. Ostatecznie jak widzicie postanowiłam zaryzykować i była to jedna z lepszych decyzji ever. Teraz z perspektywy czasu mogę Wam powiedzieć, że zaważyło tu niezwykle piękne i eleganckie opakowanie, któremu nie sposób było się oprzeć.
Mgiełka okazała się być produktem niezwykle lekkim, stworzonym z myślą o rewitalizacji, odświeżeniu oraz nawilżeniu twarzy i ciała. Jak zapewnia producent wykazuje również właściwości tonizujące i kondycjonujące. Głównym składnikiem mgiełki jest woda kokosowa, dostarczająca skórze suchej i odwodnionej cennych minerałów i witamin. Prócz niej znajdziecie w składzie sok z liści aloesu, kwas hialuronowy oraz trehaloze. Sok z aloesu ma za zadanie łagodzić, nawilżać, wzmacniać i wygładzać naskórek. Kwas hialuronowy - wiąże wodę, zapewniając odpowiedni poziom nawilżenia. Natomiast trehaloza zapobiega utracie wody.
W momencie, kiedy ją kupiłam na zewnątrz panowały tropikalne upały. Spadła mi więc jak z nieba. Okazało się bowiem , że jest bezalkoholowa, o delikatnym dla skóry neutralnym pH.
Początkowo miałam wątpliwości, czy faktycznie zdoła nawilżyć moją skórę. Nastawiłam się zatem, że jeśli nie sprosta temu zadaniu to posłuży mi do odświeżania skóry. Na trwające wówczas upały - jak znalazł.
Pokochałam ją za przepiękny zapach, któremu nie potrafiłam się oprzeć. To on podziałał na mnie mobilizująco, skłaniając do regularności w jej stosowaniu. Pozwoliło mi to do bliżej przyjrzeć się działaniu tejże mgiełki, co zdecydowalo o umieszczeniu jej w gronie moich ulubieńców. Okazało się bowiem, że mgiełka nie tylko rewelacyjnie odświeża ale także równie dobrze radzi sobie z nawilżaniem skóry. Często zatem stosuje ją pod makijaż. Nie boję się użyć jej także na makijaż.
Z niedowierzaniem patrzę na opakowanie mgiełki, w którym z każdym kolejnym dniem jest jej mniej. Oznacza to, że ja do niedawna jeszcze stroniąca od tego typu kosmetyków, się do niej przekonałam. Choć pozostało mi jeszcze dobre pół butelki, bo produkt ten jest niezwykle wydajny, to już planuję kolejny zakup.
Jeśli więc jeszcze nie znacie tej mgiełki lub podchodzicie do tego typu kosmetyków sceptycznie, tak jak to początkowo miało miejsce w moim przypadku to zachęcam Was do jej wypróbowania. Jestem pewna, że zmieni ona Wasze spojrzenie na nie.
2. Rozświetlacz IUNO
Rozświetlacz IUNO zachwyca pieknym, niezwykle eleganckim opakowaniem, do złudzenia przypominającym kawałek marmuru. Nic w tym zatem dziwnego, że gdy trafiłam na niego u jednej z lubianych przeze mnie youtuberek, nie potrafiłam mu się oprzeć. Tak bardzo spodobał mi się efekt glow, jaki gwarantuje że bez chwili zastanowienia go kupiłam. Szybko stał się numerem jeden, wśród posiadanych przeze mnie rozświetlaczy, o czym świadczy znaczne zużycie. Nie wyobrażam sobie bowiem, bym mogła pominąć go w swoim makijażu. Fenomenalnie rozświetla, daje efekt zdrowej i świeżej skóry. Mój makijaż nigdy dotąd nie wyglądał tak pięknie i promiennie, jak teraz kiedy aplikuje go na kości policzkowe, pod łukiem brwiowym czy nad łukiem kupidyna.
Na tym jednak nie koniec moich zachwytów nad tymże rozświetlaczem. W dobie powszechnie panujących trendów, na kosmetyki naturalne trzeba wspomnieć, że jest on produktem wegańskim o właściwościach pielęgnacyjnych i odżywczych, w którym nie znajdziecie żadnych składników pochodzenia zwierzęcego ani silikonów. Dodatkowo jest to kosmetyk nie testowany na zwierzętach, cechujący się dużą trwałością, mocną pigmentacją oraz świetną wydajnością.
Produkt na tyle przypadł mi do gustu, że mój stan posiadania powiększył się nie tylko o piękny, wegański pędzel do rozświetlacza ale także o bronzer.
Jeśli więc szukacie kosmetyku, który sprosta Waszym oczekiwaniom, z pełnym przekonaniem mogę Wam go polecić. Z pewnością nie pożałujecie.
3. Puder bambusowy Lovely
O bambusowym pudrze marki Lovely, niejednokrotnie czytałam na Waszych blogach, aż wreszcie też postanowiłam dać mu szansę. Na okazję nie musiałam długo czekać. Nadarzyła się szybciej niż się tego spodziewałam, bo już przy okazji jednej z ostatnich promocji w drogerii Rossmann. Pewnie bym o nim zapomniała, gdyby nie to że zwrócił moją uwagę przeuroczym opakowaniem. Trudno było mi się mu oprzeć i niespełna kilka dni później już go wypróbowałam. Szybko zjednał sobie moją sympatię. Pokochałam go za jego prześliczny, ciasteczkowy zapach, który zachęcał do stosowania. Drobno zmielony puder o aksamitnej konsystencji perfekcyjnie stapia się ze skórą, idealnie ją matując. Przy mojej mieszanej cerze jest to niezwykle ważne, bowiem nie tylko utrwala makijaż, ale także zapobiega błyszczeniu. Dzięki temu, że jest on transparentny idealnie spełnia swoją rolę, nie zmieniając koloru podkładu. Jeśli więc, szukacie pudru który spełni Wasze oczekiwania, Nie obciążając przy tym nadto Waszego portfela to gorąco Wam go polecam. U mnie jest w użyciu przez cały czas i niewiele mi go już zostało, ale z pewnością na jednym opakowaniu nie poprzestanę.
4. Podkład mineralny Lily Lolo
Moja skóra nie jest jakaś szczególnie problematyczna. Nie muszę niczego skrzętnie skrywać pod grubą warstwą makijażu, jednak przez lata zakorzeniło się u mnie przekonanie, że im bardziej kryjący podkład, tym dłużej się on utrzyma na twarzy. Początkowo więc dość sceptycznie podchodziłam do kosmetyków mineralnych. Z czasem bardzo powoli zaczęłam się do nich przekonywać. Prawdziwy przełom nastąpił dopiero w tym roku, kiedy to nastały iście tropikalne upały. Zależało mi by pomimo to wyglądać dobrze, nie nakładając grubych warstw obciążających kosmetyków.
Z pomocą przyszedł mi wówczas podkład mineralny marki Lily Lolo w odcieniu Barely Buff. Z łatwością aplikuję go na twarz przy użyciu pędzla Kabuki, dozując kolejne warstwy do momentu osiągnięcia pożądanego efektu. Dzięki niemu moja skóra wygląda nieskazitelnie gładko i naturalnie. Po aplikacji kolejnej warstwy, zdołałam ukryć nawet nieestetyczne przebarwienia. Przekonałam się tym samym, jak niewiele wysiłku trzeba aby móc cieszyć się promiennym i świeżym makijażem. Na upalne dni ten podkład jest dla mnie wręcz idealny. A kto wie może u Was zagości na dobre?
Z pomocą przyszedł mi wówczas podkład mineralny marki Lily Lolo w odcieniu Barely Buff. Z łatwością aplikuję go na twarz przy użyciu pędzla Kabuki, dozując kolejne warstwy do momentu osiągnięcia pożądanego efektu. Dzięki niemu moja skóra wygląda nieskazitelnie gładko i naturalnie. Po aplikacji kolejnej warstwy, zdołałam ukryć nawet nieestetyczne przebarwienia. Przekonałam się tym samym, jak niewiele wysiłku trzeba aby móc cieszyć się promiennym i świeżym makijażem. Na upalne dni ten podkład jest dla mnie wręcz idealny. A kto wie może u Was zagości na dobre?
5. Naturalna szminka Love Affair - Lily Lolo
Szminka Love Affair to jeden z moich ulubionych kosmetyków do ust. Łączy w sobie jasny odcień brązu z domieszką brudnego różu, przez co idealnie nadaje się do codziennych makijaży. Ma przyjemną, kremową konsystencję, z łatwością więc aplikuje się ją na usta a zawarte w niej woski, ekstrakty oraz witamina E, nawilżają je. Mogę więc cieszyć się głębokim kolorem i odżywionymi ustami. Koniecznie wypróbujcie, szczególnie że czeka na Was mnóstwo przepięknych kolorów, spośród których każda wybierze coś dla siebie.
A Wy znacie któregoś z moich ulubieńców? Jak sprawdził się u Was?
Ja z kolei bardzo chętnie sięgam po mgiełki, zwłaszcza latem używam namiętnie:) muszę zerknąć na tą Bielendę bo kończę właśnie Clinique
OdpowiedzUsuńMnie zainteresowała nawiliżajaća miegłka Kokos Aloes
OdpowiedzUsuńUwielbiam ją.
UsuńNie używałam jak dotąd mgiełek, ale chyba się skuszę i wypróbuję:)
OdpowiedzUsuńZnam zaprezentowanych ulubieńców jedynie z recenzji, osobiście nie miałam przyjemności ich testować.
OdpowiedzUsuńNajbardziej zaciekawiła mnie szminka do ust. Ostatnio mam obsesja na ich punkcie! :D
Pozdrawiam serdecznie!
Szminka jest super. Polecam
UsuńKosmetyki Lily Lolo uwielbiam - to jedne z lepszych jakie w ogóle miałam :)
OdpowiedzUsuńnice products this lip shade is o pretty
OdpowiedzUsuńHave a nice day
Kinza Khushboo
Blog
Glamorous without the Guilt
Bloglovin | Glamorous without the Guilt
Podkład mineralny Lily Lolo bardzo lubie <3 Swietnie sie sprawdza i aktualnie go uzywam <3 Produkty Bielendy tak nie za bardzo ;p
OdpowiedzUsuńZ tej kokosowo-aloesowej serii Bielendy polecam płyn micelarny :)
OdpowiedzUsuńMuszę się skusić na mgiełkę, akurat szukam czegoś do takiego odświeżania.
OdpowiedzUsuńJuż drugie lato chcę przerzucić się na minerały, ale jakoś nie mogę się przekonać... że jak to tak, puder jako podkład :D
wonderful review dear, thanks for sharing, xo
OdpowiedzUsuńBardzo zaciekawił mnie puder bambusowy. Muszę koniecznie go wypróbować 😉
OdpowiedzUsuńŻadnego z tych kosmetyków nie miałam okazji poznać osobiście ale mgiełki bardzo lubię więc i za tą się rozejrze.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Znam tylko puder z lovely :)
OdpowiedzUsuńciekawi mnie ta seria bielendy ale mam troche zapasow do zuzycia;P
OdpowiedzUsuńMgiełkę kupiłabym chyba tylko dla zapachu, bo uwielbiam kokos :D
OdpowiedzUsuńKiedyś kusiła mnie ta mgiełka Bielendy, ale uznałam, że lepiej kupić coś z lepszym składem :) Teraz ciężko pewnie byłoby mi ją dostać, bo zauważyłam, że wraz z pojawianiem sie mnóstwa nowych kosmetyków Bielendy znikają stare serie..
OdpowiedzUsuńMuszę tą mgiełkę sobie wypróbować :-)
OdpowiedzUsuńNie miałam przyjemności używać tych kosmetyków ale czaję się na ten puder bambusowy z lovely :)
OdpowiedzUsuńNie miałam żadnego z tych kosmetyków, ale kiedyś miałam puder bambusowy innej marki i bardzo lubię Lily Lolo.
OdpowiedzUsuńladna pomadka :)
OdpowiedzUsuńSzminka ma śliczny kolorek :)
OdpowiedzUsuń