Grudniowe przyjemności
Kiedy spoglądam przez okno, nic nie wskazuje na to, że mamy grudzień i już niebawem nadejdą święta Bożego Narodzenia. Niemniej jednak wraz z pierwszym dniem tego miesiąca, przez skórę czuję jego magię. Ma on bowiem w sobie coś niezwykłego. Nie bez powodu przecież mówi się, że to najbardziej magiczny miesiąc w roku. I choć dużą zasługę przypisuje się zimowym krajobrazom to ja nie wymagam, by świat w tym czasie okrywał płaszcz białego puchu. Wraz z nadejściem pierwszego dnia grudnia podświadomie czuję, że to już. Wówczas nieśmiało wcielam w życie zarezerwowane na tę porę rytuały. Początkowo robię to po woli i nieśmiało, by wreszcie mogły one wybuchnąć gwałtownie niczym sylwestrowe fajerwerki.
1. Świąteczne dekoracje
W tym roku wyjątkowo niecierpliwie wyczekiwałam nadejścia grudnia, który staje się niezwykły, za sprawą tych wszystkich świątecznych dekoracji, mieniących sie mnóstwem kolorów i lśniących brokatem. Toteż twardo trzymam się zasady, że sięgam po nie dopiero, gdy nadchodzi grudzień. Nie jestem jednak zwolenniczką dekorowania domu, na długo przed nadejściem świąt, zatem ozdoby pojawiają się u mnie stopniowo. Nie mniej nie da się ukryć, że nawet nieliczne świąteczne akcenty sprawiają, że je doceniam i czuję ich magiczne działanie.
2. Świąteczne piosenki
Rozbrzmiewające z głośników świąteczne piosenki jasno dają mi do zrozumienia, że wielkimi krokami nadchodzi świąteczny czas. I choć doskonale pamiętam, że nie zawsze je lubiłam, to teraz mogłabym słuchać ich bez końca. Nie przeszkadza mi po raz kolejny odtwarzane "Last Christmas" a nawet stało się jednym z moich ulubionych świątecznych przebojów.
3. Aromatyczne, rozgrzewające napoje
Choć aktualnie grudzień nie obfituje w śnieg to zazwyczaj go nie brakuje i bywa on mroźny. Wówczas szczególnie doceniam wszelkie typowo zimowe napoje. Jednym z moich ulubionych jest gorące kakao. Choć nie odmawiam sobie również herbaty z dodatkiem cytryny lub pomarańczy i goździków. Ostatnio szczególnie do gustu przypadła mi również czekolada po meksykańsku, która nie tylko świetnie rozgrzewa ale też błyskawicznie poprawia mi nastrój. Do jej przygotowania niezbędna jest szklanka mleka, 4 łyżeczki jasnobrązowego cukru, odrobiną cynamonu i szczyptą soli. Wszystko to razem należy zagotować, mieszając a kiedy cukier się rozpuści dodać pół tabliczki czekolady, dbając by nie powstały grudki. Przygotowany w ten sposób napój trzeba zdjąć z ognia, dodając kilka kropel ekstraktu waniliowego, po czym ubić na puszysto przy użyciu trzepaczki i podać z laską cynamonu. Po prostu pycha!
4. Świąteczne kubeczki
Będąc w posiadaniu stricte świątecznych kubeczków z niecierpliwością zawsze wyczekuję czasu, kiedy będę mogła ich użyć. Te z Was, które wraz z nadejściem grudnia również po nie sięgają z całą pewnością dostrzegają, że nawet zwykła herbata smakuje o niebo lepiej.
5. Pachnące pierniki
Pierniczki są nielicznymi wypiekami, które w moim domu przygotowuje się tylko raz do roku. Przypada to właśnie w grudniu na krótko przed nadejściem świąt Bożego Narodzenia. Uwielbiam roznoszacy się w całym domu zapach cynamonu i przyprawy do piernika, przyrządzanie lukru a potem dekorowanie ciasteczek. Wówczas nie ogranicza mnie nic prócz własnej wyobraźni, 0przez co każdego roku wyglądają one niepowtarzalnie.
6. Smak i zapach pomarańczy
Pomarańcze w grudniu smakują mi zupełnie inaczej niż te, po które siegam o innych porach roku. To właśnie one zaraz po czekoladzie są dla mnie takim sygnałem, że niebawem świeta.
7. Ciepłe swetry
Grudzień ma to do siebie, że wraz z jego nadejściem wyciągam z szafy ciepłe swetry i te, które zarezerwowane są typowo na ten przedświąteczny i świąteczny czas. Niezwykle miło bowiem otulić nimi skórę w te chłodne, zimowe dni, chroniąc ją przed zimnem. Szczególnym sentymentem darzę jeden z nich, który kupiłam w Reserved i wkładam go wyłącznie o tej porze roku, bo nie wygląda on typowo. Choć nie widnieje na nim żaden świąteczny motyw to mieni się on blaskiem, znajdujących się na nim cekinów. Nie wyobrażam sobie zatem, by nosić go o innej porze roku.
Wszystkie te przyjemności, które wymieniłam przy okazji tego posta jak również i te pominięte w nawale myśli, sprawiają że nawet najbardziej koszmarna pogoda nie jest w stanie popsuć mojego dobrego humoru. To właśnie dzięki, takim pozornie błahym przyjemnościom, potrafię cieszyć się tym miesiącem, doceniając jego magię i nadzwyczajny charakter.
A jak to wygląda u Was? Po jakie przyjemności sięgacie wyłącznie w grudniu? Macie takie swoje rytuały, które sprawdzają się tylko o tej porze roku? Podzielcie się swoimi przepisami na grudniowe przyjemności.
Moi faworyci to barszcz biały i pierogi z kapustą. W ciągu całego roku nie smakują tak jak w grudniu. No i może jeszcze makowiec :). Już nie mogę się doczekać wigilii. Pozdrawiam ciepło:).
OdpowiedzUsuńMoi kulinarni faworyci to kapusta z grzybami i oczywiście karp :)
Usuń
OdpowiedzUsuńGrudzień to przede wszystkim planowanie świąt. Z karteczka i krok po kroku. To też dekoracje, które wyjmuję w drugiej połowie miesiąca. Kiedyś uwielbiałam iskrzący się śnieg, ale od paru ładnych lat to można o nim zapomnieć. Pojawia się nagle i równie szybko znika :) Wiesz co? Ja bardzo lubię święta :)
U mnie do pomarańczy dołączają także mandarynki :)
OdpowiedzUsuńU mnie grudzień to też czas zaczytywania się w świątecznych książek, ostatnio padło na "Gwiazdkę z nieba" i "Psiego najlepszego", obie bardzo polecam :)
OdpowiedzUsuńDziękuję, na pewno zwrócę na nie uwagę :)
Usuń