Kilka sposobów na jesienną depresję
Wystarczy spojrzeć przez okno, by upewnić się, że nadeszła prawdziwie jesienna pogoda. Od kilku dni jest szaro, ponuro, niemiłosiernie zimno a przy tym deszczowo. Meteorolodzy już straszą rychłymi opadami śniegu, podczas gdy mnie dopadł kiepski nastrój. Zaskakujące jednak jest to, że rok temu mniej wiecej o tej samej porze było rewelacyjnie a ja tryskałam optymizmem i doszukiwałam się w jesieni tylko samych pozytywnych stron.
Dlaczego zatem moje samopoczucie tak diametralnie się różni? Wy też każdego ranka budzicie się zmęczone, nieatrakcyjne, w podłym nastroju i najchętniej zabiły byście każdego, kto pojawi się na Waszej drodze? Na myśl przychodzi mi tylko jeden powód, mówiący o tym, że nasze samopoczucie jest nierozerwalnie związane z panującą na zewnątrz pogodą. Niejednokrotnie pewnie zauważyłyście tę prawidłowość, kiedy to wiosną i latem jesteście pełne energii, podczas gdy jesienią i zimą z trudem można zapanować nad zmęczeniem i obniżeniem nastroju. Szczególnie dotkliwie dotyka nas to w pochmurne, deszczowe dni. Spada nasza chęć do działania, dni najchętniej spędzamy w domowym zaciszu, nie dostrzegając pozytywnych aspektów własnego życia. Pojawiają się wówczas pytania - co jest odpowiedzialne za taki stan rzeczy i co robić by choćby przez chwilę poczuć się lepiej?
Nie jest sekretem, że wszystkie się różnimy i każda z nas potrzebuje innych metod, które zdołają poprawić humor. Kiedy za oknem plucha a Wy spoglądacie z niezadowoleniem na swoje odbicie w lustrze nie pozostaje nic innego jak tylko odpowiednio o siebie zadbać. Nic tak przecież nie poprawia nastroju jak perfekcyjny wygląd. Nie musi to być zaraz kompletny makijaż, wystarczy by skóra była gładka, świeża i promienna.
Jesienią, gdy szczególnie narażone jesteśmy na chłód, takim niezbędnikiem bedzie również ciepły koc i mnóstwo miekkich poduszek. Bez nich spedzanie popoludni, nie byłoby tak przyjemne. Wówczas do pełni szczęścia brakuje mi tylko ulubionego kubka wypełnionego aromatyczną herbatą z dodatkiem soku malinowego, dzięki któremu zaczynam dostrzegać niewielkie przyjemności.
Brzmi znajomo? Wy także nie zauważcie tego, co Skandynawowie określają mianem hygge? Przekonajcie się więc, że doprawdy nie trzeba dużo by odwrócić myśli od negatywnych emocji, zacząć dostrzegać to, co jeszcze do niedawna było ukryte. Co Wam w tym pomoże? Książki o tym jak sprawić, by Wasze życie stało się hygge. Sięgnijcie a gwarantuje, że bedziecie zaskoczone tym, jak niewiele trzeba żeby być szczęśliwym.
A jak Wy radzicie sobie z jesiennym spadkiem formy? Macie swoje sprawdzone sposoby?
masz cudną filiżankę i dzbanuszek, lubię ciepłą , słoneczną, złotą jesień.
OdpowiedzUsuńNieskromnie przyznam Ci rację co do mojej porcelany ☺
Usuńuwielbiam takie umilacze
OdpowiedzUsuńZ jednej strony jesień jest straszna, ponura, deszczowa i przeważnie brrrr... Z drugiej jednak, to własnie jesienią możemy dopieszczać się własnie pod pretekstem poprawy humoru spowodowanego paskudna pogoda ;)))
OdpowiedzUsuńnie znam filozofii hygge
OdpowiedzUsuńLovely post dear! Have a great weekend! xx
OdpowiedzUsuńMimo że jesień nie jest moją ulubioną porą roku to lubię jednak tą ale złotą jesień oraz wszystkie jesienne umilacze :)
OdpowiedzUsuńwarto sie cieszyć znajdować przyjemności to buduje pozytywne nastawienie
OdpowiedzUsuńUwielbiam posty z sezonowymi umilaczami :) Szczególnie przydatne są te z okresu jesień-zima. Na mnie działają gorąca herbata z cytryną i sokiem z malin oraz ulubiony serial. Pozdrawiam cieplutko :)
OdpowiedzUsuńNo proszę jak miło ☺muszę wypróbować.
Usuń