Hygge.Duńska sztuka szczęścia - Jak cieszyć się z przebłysków codzienności?
Drogie moje, w poprzednim poście pisałam Wam o tym, że w mojej przydomowej biblioteczce bardzo chętnie widziałabym dwie pozycje książkowe - Hygge. Duńska sztuka szczęścia oraz Hygge. Klucz do szczęścia. Mimo, że jeszcze wczoraj pozostawało to w fazie planów, to dziś mogę Wam powiedzieć, iż jestem już w posiadaniu ich obu. Mało tego, książkę Hygge. Duńska sztuka szczęścia zdążyłam już nawet przeczytać. A właściwie to pożarłam ją w ekspresowym tempie wczorajszego wieczoru. Druga z książek - Hygge. Klucz do szczęścia czeka jeszcze na swoją kolej. A tymczasem nadeszła pora bym mogła podzielić się z moimi wrażeniami, co do pozycji - Hygge. Duńska sztuka szczęścia.
Jakiś czas temu zrobiło się o niej głośno. Długo biłam się z myślami, czy powinnam ją kupić, zwłaszcza, że nie jest to typowa książka, jakiej możecie się spodziewać. Ostatecznie jednak uległam. Wczoraj odnalazłam ją na sklepowej półce i dziś już mogę zdradzić Wam czy było warto. Jeśli więc podobnie jak jeszcze do niedawna ja, wahacie się czy ją kupić zapraszam Was do czytania. Zanim jednak przejdziemy dalej pozwólcie, że wyjaśnię Wam czym jest właściwie "hygge".
Tove Ditlevsen, duńska pisarka i poetka określa hygge, jako "stan istnienia, którego doświadczasz, kiedy w twoich relacjach z samym sobą oraz partnerem życiowym, a także organami podatkowymi i wewnętrznymi zapanuje harmonia".
Sama autorka książki, Marie Tourell Soderberg natomiast mówi, że hygge jest dla niej:
spacer po parku z siostrą i nasze rozmowy, śmiech i dokazywanie, jakbyśmy znów były dziećmi
słuchanie, jak deszcz bębni po dachu, gdy z kubkiem herbaty w dłoni siedzę przytulona do swojego chłopaka
smakowanie wina w ogrodzie mojej mamy
kawa z przyjaciółmi, która przeciąga się do kolacji, a potem przeradza w wieczór z drinkami, bo nikt nie chce, żeby spotkanie się skończyło.
Określenie "hygge" w dużej mierze wynika z duńskiej kultury, jednak wraz z każdą kolejną przeczytaną stroną tej książki przekonacie się, że towarzyszy Wam ono od dawna. Tym z Was, które jeszcze nie znają jego znaczenia powiem, że słowo to wywodzi się z języka staronordyjskiego i w wolnym tłumaczeniu oznacza "myśleć" i "czuć się zadowolonym". Duńczycy nie wyobrażają sobie funkcjonowania bez niego. Okazuje się jednak, że my także z niego korzystamy, często nie potrafiąc go nazwać. W hyggowaniu chodzi zatem o to, by cieszyć się chwilą. Z przykrością muszę stwierdzić, że sama nie potrafię cieszyć się z tego, co mam teraz, nie myśląc o przeszłości ani przyszłości. Książka Hygge. Duńska sztuka szczęścia uzmysłowiła mi to, by doceniać drobne rzeczy, których na co dzień nie dostrzegam. Może to zatem być spędzanie czasu z partnerem, jedzenie pysznych potraw, towarzystwo znajomych, podróżowanie, czas zarezerwowany wyłącznie dla siebie a nawet dobra książka.
Autorka książki uzmysłowiła mi, że hygge nie jest odkryciem ostatnich dni. Towarzyszyło ono Duńczykom od pokoleń. Na przestrzeni lat ludzie, co prawda inaczej je postrzegali, jednak założenie cały czas pozostawało bez zmian. Najważniejsze było to, by być szczęśliwym. Okazało się, że nawet tak proste czynności, jak gotowanie, które wykonujemy każdego dnia mogą stać się źródłem szczęścia. Kilku bohaterów dzieli się nawet swoimi przepisami, na potrawy, dzięki którym czują się hygge. A tam... poranne bułeczki Pallego, kanapki ziemniaczane Louise z chrupkami, letni kisiel i wiele inspirujących przepisów, mogących przenieść nas do Danii i pozwolić zakosztować tamtejszych smaków.
Okazuje się jednak , że hygge nie ogranicza się wyłącznie do kuchni. Może ono towarzyszyć nam w każdym miejscu naszego domu. Dzięki tej książce przekonacie się jak niewiele potrzeba, by był on źródłem komfortu i ciepła, zwłaszcza wtedy, gdy na zewnątrz panuje zimowa zawierucha. Co zatem sprawia, że staje się on hyggelig? Rośliny, kąty ( miejsca z poduszkami i kocem), pamiątki rodzinne, właściwe oświetlenie, świece, książki, przedmioty pochodzące z recyklingu do wykonania wyposażenia wnętrz, muzyka, pamiątki z podróży oraz połączenie starego z nowym. To o czym piszę, to tylko niektóre aspekty hygge, które jak się okazuje funkcjonuje na wielu płaszczyznach.
Jeśli więc chciałybyście poznać je bliżej zapraszam Was do sięgnięcia po tę właśnie książkę. Powiem Wam jednak, że nie jest to lektura dla każdego. Jak wszystko ma swoich zwolenników i przeciwników. Z pewnością nie przypadnie ona do gustu osobom, które cenią sobie klasykę. Trudno bowiem określić w ten sposób tę książkę, bowiem posiada nietypowy układ tekstu i mnóstwo zdjęć.
Hygge. Duńska sztuka szczęścia otworzyła mi oczy na mój dotychczasowy pogląd na życie. Uzmysłowiłam sobie, że dotąd nie potrafiłam cieszyć się z drobnych rzeczy, co w konsekwencji skutkowało tym, iż nawet wielkie szczęście przemijało niezauważone. Książka zafascynowała mnie swoim przekazem i mnóstwem inspirujących zdjęć. Stała się dla mnie swoistym poradnikiem, który mam nadzieję nauczy mnie radości z dnia codziennego. Przypadła mi ona do gustu na tyle, że zaopatrzyłam się w kolejną - Hygge. Klucz do szczęścia. Już wkrótce będziecie mogły przeczytać o niej na blogu, do czego Was oczywiście bardzo serdecznie zapraszam,
A Wy znacie książkę Hygge. Duńska sztuka szczęścia? Jakie macie o niej zdanie? Przypadła Wam do gustu? A może wręcz przeciwnie?
Lovely post dear! Have a great weekend! xx
OdpowiedzUsuńoglądałam ją ostatnio w Biedronce, ale nie rozumiem fenomenu tej książki...
OdpowiedzUsuńJa właśnie tak samo, kompletnie do mnie nie przemawia :D
UsuńLektura obowiązkowa, koniecznie do kawki :P
OdpowiedzUsuńpiękna okładka
OdpowiedzUsuńOwszem :)
Usuńchętnie przeczytałabym tą książkę ale pewnie nie znajdę jej w bibliotece.
OdpowiedzUsuńJuż sama okładka książki zachęca do jej przeczytania ;)
OdpowiedzUsuńczytałam kiedyś o tym
OdpowiedzUsuń