Zimowa pielęgnacja z masłem shea (Fitomed)
Drogie moje, na zewnątrz zimowa aura utrzymuje się przez cały czas. Przeszywający wiatr, śnieg i siarczysty mróz nie najlepiej wpływają na kondycję naszej skóry, przyczyniając się do jej przesuszenia i utraty wody. Podobnie dzieje się przy bliższym kontakcie z klimatyzacją. Potrafi ona wysuszyć naszą skórę a znajdujące się wewnątrz niej bakterie, mogą spowodować alergie skórne. Produkt, o którym będzie dziś mowa - masło shea, ma zbawienny wpływ na kondycję naszej skóry i powinien znaleźć się w Waszej podręcznej kosmetyczce.
Masło shea ( inaczej maslo karite, olej z masłosza, masło galam) jest tłuszczem otrzymywanym z nasion masłosza, który naturalnie rośnie w obszarze suchej afrykańskiej sawanny, począwszy od Senegalu aż po Etiopię. Pozyskuje się je za pomocą mechanicznego wytłaczania, ekstrakcji oraz rafinacji. Z nasion powstaje biały tłuszcz o stałej konsystencji - masło shea, które w Afryce stosowane jest jako tłuszcz jadalny- do produkcji margaryny, jako substytut masła kakaowego oraz lek. Od tysięcy lat także kobiety w gorących, afrykańskich regionach używały go do pielęgnacji i ochrony skóry, ponieważ doskonale sprawdza się w wymagającym i suchym klimacie Afryki. Sprawia, że skóra staje się nawilżona, natłuszczona i odżywiona. Do Europy masło shea dotarło w XVIII w. dzięki szkockiemu podróżnikowi a zarazem botanikowi - Mungo Parkowi. Od tamtej pory sprowadzane jest ono na nasz kontynent dla potrzeb przemysłu kosmetycznego i spożywczego.
Okazuje się, że produkt ten nie tylko świetnie sprawdza się w gorącym afrykańskim klimacie, ale zjednał sobie także rzesze zwolenniczek pośród Polek, które doceniły jego cudowne właściwości w naszym, zimowym klimacie. Zanim jednak opowiem o nich więcej chcę Wam przedstawić masło shea - Fitomed.
Masło shea dołączyło do mojej kosmetyczki blisko dwa miesiące temu. Wówczas nie wiele wiedziałam o jego zastosowaniu. Ograniczałam się do tego najbardziej oczywistego, jakim jest zastępowanie nim balsamu do ciała .Masło świetnie odżywia, nawilża, zmiękcza a przy tym wygładza, przez co szczególnie polecane jest do takich partii jak łokcie, kolana, pięty oraz skórki wokół paznokci. Produkt ten nie uczula więc śmiało stosowany może być przez osoby o wrażliwej skórze. Okazuje się, że stosować można go dwojako: nakładając go na jeszcze wilgotną skórę tuż po kąpieli lub po jej osuszeniu.
Teraz, mogę Wam powiedzieć, że moja wiedza na temat zastosowania tego produktu znacznie wzrosła. Jesteście ciekawe, gdzie można go użyć? Na początek powiem Wam, że masło shea nadaje się do pielęgnacji każdego rodzaju cery. Dlatego można stosować je jako krem, aplikując bezpośrednio na twarz. W zależności od rodzaju posiadanej cery każda z nas dostrzeże jego różne działanie. Posiadaczki cery suchej otrzymają solidną porcję nawilżenia. Panie o cerze mieszanej zbilansowaną wilgotność. Posiadaczkom cery tłustej natomiast zaleca się stosowanie na noc lub na miejsca, które wymagają nawilżenia np. jako kremu pod oczy.
Stosowanie masła shea jako kremu pod oczy, to kolejne z jego zastosowań. Musimy jednak pamiętać, że skóra pod oczami jest cienka, delikatna a przez to bardziej wrażliwa niż w innych partiach naszego ciała. Powinnyśmy zatem dużo delikatniej się z nią obchodzić i zamiast wcierać, lekko je wklepywać.
Skoro cały czas pozostajemy przy wpływie masła na poszczególne partie twarzy to powiem Wam, że wcale nie gorzej masło sprawdzi się w roli balsamu do ust. Szczególnie jego działanie docenicie w okresie zimowym, kiedy to Wasza skóra narażona jest na działanie niekorzystnych warunków atmosferycznych.
Masło shea może być stosowane także na włosy, zastępując nam odżywkę. W tym calu należy nałożyć odrobinę produktu na włosy. Masło można również zastosować do przygotowania maseczki odżywczej, rozpuszczając je w kąpieli wodnej a następnie nanieść na pasma. To, co musicie później zrobić to dokładnie umyć włosy w celu pozbycia się z nich tłuszczu. Dzięki tym zabiegom Wasze włosy staną się miękkie w dotyku, błyszczące, odpowiednio nawilżone i łatwe do rozczesania.
To oczywiście tylko niektóre z możliwości, jakie daje Wam masło shea. Wiele różnych receptur znajdziecie w sieci. To, do czego użyjecie, tego produktu zależy więc już tylko od Was. Zapewniam Was, że coś dla siebie znajdą zarówno zwolenniczki najprostszych rozwiązań, jak i te, które wolą eksperymenty.
Tymczasem nadeszła pora by podzielić się z Wami, tym jak masło sprawdziło się u mnie. Gotowe? No to zaczynamy. Produkt trafił do mnie w przeźroczystym opakowaniu ze srebrnym wieczkiem. Miałam więc możliwość przyjrzenia się mu jeszcze zanim otworzyłam pojemnik.Wygląd masła z pewnością zaskoczy wszystkie te z Was, które spodziewają się jednej zwartej masy, ponieważ składa się ono z kilku osobnych kawałków. Ma białą barwę i dość zwartą strukturę, co jednak w żaden sposób nie utrudnia aplikacji. Po nałożeniu na skórę masło staje się przeźroczyste. Zapach jest praktycznie nie wyczuwalny.
Masło świetnie się wchłania i niemal natychmiast przynosi ulgę przesuszonej skórze, która staje się odżywiona, zregenerowana i elastyczna. Produkt ten jest niezwykle pomocny w okresie zimowym. Zabezpiecza moją skórę przed działaniem niekorzystnych warunków atmosferycznych a podczas przeziębienia, przyniósł ulgę podrażnionej skórze pod nosem oraz spierzchniętym i popękanym ustom. Masło korzystnie wpłynęło na kondycję skóry mojej twarzy. Przyczyniło się do redukcji drobnych zmian potrądzikowych oraz przyspieszyło gojenie drobnych ranek.
Masło shea szczególnie polecane jest do pielęgnacji włosów suchych, farbowanych, zniszczonych oraz kruchych, więc dokładnie takich jak moje. Po zastosowaniu go na pasma stały się one nawilżone, wygładzone i elastyczne. Zyskały przy tym sprężystość i blask.
Nie omieszkałam wypróbować także ochronnego działania masła na skórę dłoni. Przed wyjściem na zewnątrz aplikowałam niewielką ilość produktu, tak by zapewnić moim dłoniom ochronę przed wiatrem i działaniem niskich temperatur. Wieczorem natomiast bardziej obficie nakładałam produkt. Zależało mi bowiem na tym by je zregenerować, przywrócić im nawilżenie oraz je wygładzić. Efekt przeszedł moje najśmielsze oczekiwania. Poleciłam zatem masło również mojemu Tacie, którego dłonie narażone są na działanie niekorzystnych warunków atmosferycznych, przez co są przesuszone i szorstkie. Produkt ten równie dobrze sprawdza się w przypadku Mamy - posiadaczki skóry suchej, ze skłonnością do alergii, ponieważ nie zawiera konserwantów, substancji zapachowych ani barwników. Produkt u mnie sprawdził się idealnie. Zjednał sobie także sympatię pozostałych członków mojej rodziny, więc z pełnym przekonaniem mogę Wam go polecić, zwłaszcza, że jest to produkt tani (10 zł).
Masło shea dostępne jest w sklepie internetowym:
A Wy znacie już masło shea? Przypadło Wam do gustu?
W jaki sposób używacie go zazwyczaj?
* Wpis powstał we współpracy z Fitomed
Moje skóra (szczególnie zimą) bardzo szybko się przesusza. Masło shea lubię bo świetnie radzi sobie z moim problemem :)
OdpowiedzUsuńPo musze zamówić to masło. To chyba nowość fitomedu
OdpowiedzUsuńMa fajną konsystencję ;) na zimę idealne ;)
OdpowiedzUsuńSo precise and detailed thanks!
OdpowiedzUsuńUżywam wiele produktów z dodatkiem masła ale samego masła jeszcze nie miałam :)
OdpowiedzUsuńNa moim blogu trwa konkurs - zapraszam do udziału!
melodylaniella.blogspot.com
Chętnie wypróbowałabym to masełko u siebie w "czystej" formie ;)
OdpowiedzUsuńdrewniany-most.blogspot.com
Ja masło shea uwielbiam używam go do produkcji kosmetyków
OdpowiedzUsuńMasło shea to wiele dobroci :)
OdpowiedzUsuńuwielbiam masło shea czesto go uzywam
OdpowiedzUsuńOstatnio coraz częściej wybieram naturalne kosmetyki, ale masła shea jeszcze nie próbowałam. Muszę się skusić :)
OdpowiedzUsuń