Pielęgnacja z marką Dermaglin
Drogie moje, obiecałam sobie ostatnio, że post który właśnie czytacie pojawi się na blogu dużo, dużo wcześniej. Niestety, jak to w życiu bywa plany to jedno, a rzeczywistość to już co innego. Mimo, kilku wolnych dni, planu nie udało mi się zrealizować. Przekonałam się przy okazji, że dużo lepiej radzę sobie wtedy, gdy terminy mnie gonią. Wówczas potrafię się zebrać i zarządzać swoim czasem tak, by ze wszystkim zdążyć.
Jak z pewnością zdołałyście zauważyć ostatnio na moim blogu prym wiodą posty poświęcone pielęgnacji. Nie myślcie sobie jednak, że zmieniam tematykę bloga na stricte kosmetyczną, po prostu wypróbowałam kilka nowych kosmetyków i chcę je Wam zaprezentować na łamach mojego bloga. Jeśli zatem jesteście ciekawe, po jakie produkty sięgnęłam tym razem, zapraszam do czytania.
Przy okazji możecie przeczytać o innych maseczkach marki Dermaglin:
Na początek mam dla Was recenzję maseczki przeciwzmarszczkowej z zieloną glinką kambryjską, która przeznaczona jest w szczególności do cery suchej wymagającej intensywnej pielęgnacji. Zanim jednak podzielę się z Wami moimi spostrzeżeniami, chciałabym byście na początek zapoznały się z informacjami, jakie przygotował producent:
MASECZKA PRZECIWZMARSZCZKOWA - ZIELONA GLINKA KAMBRYJSKA
CERA SUCHA WYMAGAJĄCA INTENSYWNEJ PIELĘGNACJI
Tym z Was, które być może jeszcze o tym nie wiedzą powiem, że trafiła ona do mnie podczas spotkania blogerek i pochodzi od marki Dermaglin. Nie jest to produkt typowo przeznaczony do pielęgnacji mojego typu cery - jestem posiadaczką cery mieszanej ( przesuszonej na policzkach i przetłuszczającej się w strefie T), jednak mimo to postanowiłam ją wypróbować i przekonać się jak sprawdzi się u mnie.
Maseczka znajduje się w saszetce o pojemności 20g. W zależności od ilości kosmetyku, jaki aplikujmy na twarz podczas zabiegu, produkt ten wystarcza na jedno lub dwa użycia. Ja zaliczam się do tej drugiej grupy. Jako, że jest to już moje kolejne spotkanie z maską na bazie glinki kambryjskiej, wiedziałam czego mogę się po niej spodziewać. Prócz wspomnianej już zielonej glinki kambryjskiej, w jej składzie znajdziecie także miłorząb, zieloną herbatę oraz jojobę. Jak zapewnia producent kosmetyk ten ma działanie przeciwzmarszczkowe, wygładzające zmarszczki, ujędrniające i uelastyczniające, oraz oczyszczające i odżywiające.
Maseczka ma zielonkawy kolor, dokładnie taki sam, jaki widnieje na opakowaniu kosmetyku. Ma odpowiednią konsystencję, która nie jest ani zbyt gęsta ani zbyt rzadka, przez co aplikacja nie sprawia najmniejszego problemu. Po nałożeniu jej na skórę twarzy, daje się poczuć delikatne uczucie chłodzenia.
Przy tej ilości, jaką nakładam, dzieląc ją na dwa razy maseczka zastyga na mojej twarzy niemal natychmiast. Z głęboko zielonego koloru, zmienia barwę na jaśniejszy. Z czasem moja twarz staje się unieruchomiona. Po upływie 20 minut, przy najmniejszej próbie mimiki twarzy, daje się poczuć uczucie ciągnięcia. Zaleca się by maseczkę usunąć przy pomocy ciepłej wody. Ja jednak nie aplikuję jej bezpośrednio na twarz, lecz stopniowo zwilżam poszczególne partie twarzy przy użyciu wilgotnych płatków kosmetycznych.
Po usunięciu maseczki rzeczywiście daje się dostrzec niemal wszystkie te dobroczynne działania, o których wspomina producent. Moja skóra stała się oczyszczona i odżywiona. Dało się również zauważyć jej ujędrnienie i uelastycznienie. Moja twarz zyskała zdrowy koloryt i udało mi się pozbyć obumarłego naskórka. Jedyne czego nie zauważyłam, to przeciwzmarszczkowe działanie maseczki, ponieważ nie mam jeszcze widocznych zmarszczek.
MASECZKA REGENERACYJNA DO SKÓRY GŁOWY
DO WŁOSÓW PRZETŁUSZCZAJĄCYCH SIĘ, SKŁONNYCH DO WYPADANIA
A tymczasem nadeszła pora na to, by przedstawić Wam kolejnego bohatera dnia dzisiejszego: maseczkę regeneracyjną do skóry głowy. Trafiła ona do mnie w dokładnie takich samych okolicznościach, jak poprzedni produkt, o którym była dziś mowa. Podobnie jak zrobiłam to w przypadku maseczki przeciwzmarszczkowej, chciałabym byście najpierw przeczytały to, co pisze o niej producent:
Zdążyłam polubić maseczki z dodatkiem glinki i wiedziałam, czego mogę się po nich spodziewać, nie mniej jednak w przypadku tej jednej miałam chyba największe obawy. Jak się okazało wcale nie słusznie - diabeł nie taki straszny, jak go malują. Jednak o tym za chwilę.
Maseczka do skóry głowy podobnie jak przeciwzmarszczkowa ma pojemność 20g. i bardzo zbliżony, zielonkawy kolor. Początkowo sądziłam, że uda mi się ją użyć dwukrotnie, jednak jej ilość i dość gęsta konsystencja, pozwoliły mi zastosować ją zaledwie raz. Jak pisze producent aplikuje się ją na skórę głowy, szczególnie w przypadku włosów przetłuszczających się i skłonnych do wypadania, a więc wręcz idealnie pasuje do moich.
Jeśli podobni,e jak jeszcze do niedawna ja macie jeszcze jakieś obawy przed jej użyciem, to zapewniam Was, że nie ma powodu. Maseczka jest niezwykle łatwa w użyciu i błyskawicznie zasycha na włosach. Bardzo łatwo daje się ją też usunąć, spłukując wodą. Ma całkiem przyjemny - jak dla mnie - glinkowy zapach. Jest w pełni naturalnym kosmetykiem, bo nie zawiera substancji perfumujących. Nie musicie więc obawiać się reakcji alergicznej.
Po jej użyciu włosy zyskują połysk i zdrowy wygląd. Nie potrafię natomiast odnieść się do jej wpływu na kondycję skóry głowy. To, o czym mogę Was zapewnić, to to że maseczka nie wywołała u mnie żadnej alergii skórnej ani swędzenia. Zakładam, że pozostałe działanie, o którym mówi producent dostrzegę, przy okazji kolejnego użycia. Powinnyście bowiem wiedzieć, że postanowiłam wzbogacić moją dotychczasową pielęgnację skóry głowy i włosów właśnie o tę maseczkę.
Jeśli zainteresowały Was produkty, które pokazałam Wam, przy okazji dzisiejszego posta to kupicie je w wielu sklepach internetowych i drogerii Rossmann. Koszt zakupu waha się w granicach 6-7 zł.
O tych oraz wielu innych produktach przeczytacie na stronie producenta:
A Wy znacie te produkty? Miałyście już okazję je stosować?
Jak spisały się u Was? Przypadły Wam do gustu?
Chętnie poznam Wasze opinie.
* Wpis powstał we współpracy z Dermaglin
Właśnie poluję na te maseczki :)
OdpowiedzUsuńStosuję je od bardzo dawna, głównie odżywczą, oczyszczającą i wcześniej przeciwtrądzikową, Jedne z najlepszych maseczek, jakie używałam ;)
OdpowiedzUsuńLubię glinki
OdpowiedzUsuńJeśli decyduję się na maseczkę z glinki to sięgam właśnie po tą :)
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję za miłe słowa :) Z wielką przyjemnością wzięłam udział :)
OdpowiedzUsuńbardzo zaciekawiała mnie ta maseczka z zieloną glinką :) używałam kiedyś podobnej i bardzo dobrze mi służyła ;) z chęcią wypróbowałabym tą :)
OdpowiedzUsuńA czy po tej maseczce z glinką włosy nie są szorstkie lub sztywne?
OdpowiedzUsuńCóż, każda z nas ma inny rodzaj włosów, więc trudno mi się do tego odnieść.
UsuńNie mniej jednak powiem, że w przypadku moich nie miałam takiego wrażenia. Jednak może być to spowodowane faktem ze moje włosy po stylingu są nieco bardziej sztywne biż dotąd. Najlepiej jak wypróbujesz i przekonasz się sama. Z pewnością Ci nie zaszkodzi a wydatek też nie jest duży, więc można spróbować.
Interesting post my dear, thank you for sharing :-)
OdpowiedzUsuńOstatnio bardzo często używam maseczek :)
OdpowiedzUsuńZainteresowała mnie ta pierwsza maseczka ;) Mam z tej firmy maseczkę... na biust ;)
OdpowiedzUsuńJa ciągle najlepiej wspominam tą do skóry głowy :)
OdpowiedzUsuńMoja skóra nie polubiła się z tymi maseczkami, ale cieszę się, że Tobie służą :)
OdpowiedzUsuń