Pielęgnacja stóp maseczką Dermaglin z glinką kambryjską
Drogie moje, zima nie ustępuje nawet na chwilę, więc najprzyjemniej jest mi spędzać czas w domowym zaciszu. Nie ma jednak mowy o nudzie. Zawsze znajdę sobie jakieś ciekawe i miłe zajęcie. Wczoraj na przykład postanowiłam zadbać o kondycję moich stóp, tak by latem bez wstydu móc pokazać je w seksownych sandałkach. Z pewnością bowiem wiecie, że zima nie pozostaje dla nich obojętna. Zimowe buty i ciepłe skarpety, co prawda chronią nasze stopy, jednak przyczyniają się także do wzmożonej potliwości, przez to że tak ciasno je opinają. Okazuje się, że wystarczy naprawdę niewiele wysiłku, by przywrócić im miękkość, gładkość oraz zmniejszyć ich potliwość, a co ważniejsze nie wymaga to wielkiego wysiłku i czasu.
Nie wiem jak Wy, ale ja bardzo lubię od czasu do czasu znaleźć, choć chwilę dla siebie, by móc przygotować sobie takie domowe spa. Bywa, że wówczas sięgam po sprawdzone receptury, lub tak jak w tym przypadku wykorzystuję zgromadzone zapasy. Tym razem postanowiłam zastosować produkt już gotowy - maseczkę do stóp ze skłonnością do pocenia - Dermaglin. Mimo, że ten problem na co dzień mnie nie dotyczy, to teraz w okresie zimowym, czasem mi się to zdarza, szczególnie, kiedy wkładam kozaki i grube skarpety. Jest więc to nie tylko sposób na rozwiązanie pojawiającego się problemu lecz także miły sposób na spędzenie części zimowego wieczoru. Zanim jednak powiem Wam więcej o tej maseczce powinnyście zapoznać się z informacjami producenta:
Nie da się nie zauważyć, że podstawę maski stanowi glinka kambryjska, która znana jest z szerokiego spektrum działania. Już starożytni Egipcjanie stosowali ją w procesie mumifikacji, ponieważ znali jej właściwości oczyszczające i konserwujące. Potem coraz liczniejsze rzesze lekarzy dostrzegali jej dobroczynny wpływ i doceniali właściwości. Szybko też dołączyła do grona naturalnych środków leczniczych.
Obecnie jest ona jednym z najbardziej rozpowszechnionych leków o szerokim spektrum działania. Stosuje się ją w licznych uzdrowiskach, przy leczeniu schorzeń skóry, stanach zapalnych stawów, kręgosłupa, mięśni, nerwów obwodowych, stanach pourazowych, schorzeniach żeńskich narządów płciowych, stanie zapalnym woreczka żółciowego, zaparciach oraz wielu innych dolegliwościach. Jest także składnikiem preparatów leczniczych i kosmetycznych.
Glinka zawiera wszystkie niezbędne dla człowieka makro i mikroelementy - krzem, fosfor, żelazo, azot, wapń, magnez, potas, aluminium, cynk, miedź czy selen. Wszystkie te pierwiastki pozwalają na uzupełnienie niedoborów w organizmie. Glinka wykazuje także właściwości absorbcyjne. Usuwa toksyczne substancje i drobnoustroje. Stanowi barierę dla czynników chemicznych. Przeciwdziała namnażaniu się bakterii, ponieważ działa dwojako: jak antyseptyk oraz antybiotyk.
A tymczasem nadeszła pora byście dowiedziały się jak maseczka do stóp sprawdziła się u mnie. Jak zdążyłyście z pewnością zauważyć produkt ten znajduje się w saszetce o pojemności 40g. Z powodzeniem więc wystarczy Wam ona na dwa a może i trzy razy. Wszystko zależy od tego jak grubą warstwę nałożycie. Maska ma ciemno - zielone zabarwienie, które niektórzy z moich domowników porównali do koloru skóry Shreka.
Zapach, choć dość trudny do określenia to określiłabym go mianem przyjemnego. Z pewnością daje się w nim wyczuć nuty mięty oraz zapach typowy dla produktów zawierających glinkę. Konsystencja jest w sam raz, nie za gęsta i nie za rzadka. Łatwo więc się rozprowadza i nie spływa. Produkt nakładamy na oczyszczoną skórę stóp po czym dajemy sobie pół godziny by maska zastygła. W przypadku, gdy nałożycie grubszą warstwę potrwa to znacznie dłużej. Maska po zastygnięciu jest prosta do usunięcia. Wystarczy ją po prostu rozkruszyć. Jeżeli coś pozostanie na Waszych stopach, należy usunąć glinkę, myjąc stopy w ciepłej wodzie.
Maska zapewnia bardzo przyjemne doznania. Odświeża stopy i sprawia, że daje się wyczuć efekt chłodzenia. Jestem zdania, że będzie ona świetnym kosmetykiem na letnie, upalne dni. Nie gorzej radzi sobie także o tej porze roku. Skóra bardzo wiele zyskuje. Stopy stają się odświeżone, pachnące, wyraźnie gładsze, bez przykrego zapachu potu.
Maseczka Dermaglin dostępna jest w wielu sklepach internetowych oraz drogerii Rossmann. Ceny są zróżnicowane w zależności od sklepu. W drogerii Rossmann w chwili obecnej kupicie ją już za 3,79.
Jak oceniam tę maskę? Myślę, że dobrze jest mieć ją w swoich zapasach, by móc zapewnić swoim stopom odpowiedni poziom pielęgnacji. Cena jest na tyle atrakcyjna, że jej kupno nie obciąży Waszego portfela a tylko z korzyścią wpłynie na kondycję stóp. Aplikacja tego kosmetyku na stopy może być wstępem do dalszej pielęgnacji. Wasza skóra zostanie pozbawiona warstwy zrogowaciałego naskórka, dzięki czemu będzie bardziej podatna na działanie pozostałych kosmetyków, jakie zechcecie nałożyć na stopy. Zapewniam Was, że dostrzeżecie różnicę. A Wasze stopy będą Wam za to wdzięczne.
Zainteresował Was ten produkt? Chciałybyście poznać inne z szerokiej gamy kosmetyków? Zapraszam do odwiedzenia strony:
A Wy znacie tę maseczkę? Jak sprawdziła się u Was?
Zjednała sobie Waszą sympatię? Podzielcie się swoimi doświadczeniami.
* Wpis powstał we współpracy z Dermaglin
Interesting post my dear, thank you for sharing :-)
OdpowiedzUsuńDziś pójdzie także mój maseczkowy post ;). Jak dla mnie to całkiem ciekawa maska ale mysle że lepsze efekty powinno się osiągnąć stosując ją regularnie ;)
OdpowiedzUsuńTo prawda :)
UsuńLubię różne maski do stóp, chętnie bym taką wypróbowała :)
OdpowiedzUsuń