Nowości, nowości, nowości...

Drogie moje, od kilku dni noszę się z zamiarem napisania tego posta. Chcę w nim pokazać Wam wszystko to, co w ostatnim czasie znalazło się w moim posiadaniu. Będą to więc kosmetyki, począwszy od tych, które kupiłam po raz pierwszy jak i te stanowiące uzupełnienie braków. Jak każda kobieta ( tak mi się przynajmniej wydaje?! - bo być może tylko ja tak mam?) nie mogłam odmówić sobie kupna kolejnych elementów garderoby. Wśród nich znalazła się kolejna już w mojej kolekcji kurteczka, której wprost nie mogłam się oprzeć. Pamiętam jak dziś ten dzień, kiedy weszłam do sklepu i przeglądając wieszak po wieszaku byłam coraz bardziej sceptyczna i traciłam wiarę że cokolwiek kupię. Niespodziewanie, po dłuższej chwili dopiero zauważyłam ją wiszącą gdzieś w kącie. Była piękna. Krótka, pikowana i to co urzekło mnie w niej najbardziej - była czerwona. Zachwyt nią spadł na mnie niczym grom z jasnego nieba i już wiedziałam że nie wyjdę nie dzierżąc jej w dłoni. Dodatkowo za jej kupnem przemawiał fakt, że nie była droga. Kosztowała zaledwie 119 zł z czego otrzymałam rabat w wysokości 25 zł, wykorzystując bon rabatowy otrzymany przy okazji wcześniejszych zakupów. Kurteczka ta pasuje niemal do każdej stylizacji. Ja osobiście uwielbiam łączyć ją ze sportowymi ubraniami.



Niebywale ważne dla mnie było również to, by zaopatrzyć się również w pasującą do sportowych zestawów torbę. Chciałam by była ona dość pojemna jednak nie tak wielka jak typowa torba sportowa przystosowana do noszenia odzieży treningowej.
Przejrzałam całe mnóstwo stron internetowych w poszukiwaniu tej właściwej lub przynajmniej inspiracji, która nakreśliła by mi kierunek czego tak właściwie poszukuję. Ostatecznie kupiłam swoją w sklepie stacjonarnym. Zdecydowałam się na czarną, z trzema kieszeniami oraz wewnętrznymi przegródkami i złotym napisem oraz logo marki adidas. Przyznam Wam, że urzekła mnie ona niemal wszystkim. Kształt, wielkość, styl.




W moich nowościach nie mogło również zabraknąć nowej pary rękawiczek. Ich zakup, jednak nie był tak banalny jak by się wydawało. Podczas swoich wielu wizyt w sklepach wiele uwagi poświęcałam na obejrzenie dostępnej kolekcji, nic mnie niestety wówczas nie zaintrygowało na tyle bym podjęła decyzję o kupnie od zaraz. Na wybór właściwie tej a nie innej pary tak naprawdę zdecydowałam się trochę pod wpływem chwili. Historia jest niezwykle banalna ale prawdziwa. Otóż, najzwyczajniej w świecie wyszłam z domu do pracy, najzwyczajniej jednak w świecie temperatura spadła na tyle, że skierowałam swoje kroki do sklepu i zaopatrzyłam się w taką parę, która najbardziej przypadła mi do gustu.



W zasadzie najświeższym moim zakupem w tej chwili jest kolejna para butów. W myśl zasady: Butów nigdy za wiele. Jak dziś pamiętam jak spoglądały na mnie ze sklepowej witryny. Piękne kozaczki typu oficerki - połączenie brązu i złota. Marzenie chyba każdej kobiety. Oczami wyobraźni widziałam już zestawy, w których je wykorzystam. Połączone z dżinsami lub jako dodatek do stylizacji w czarnej wersji kolorystycznej.




Co do kosmetyków, to każda z Was ma takie których używa od zawsze i mimo wielu innych dostępnych na rynku sięga po te konkretne, sprawdzone. Do moich takich "pewniaków" z całą pewnością należą eyelinery lovely. Moim zdecydowanym faworytem jest tu ten o zdecydowanej, czarnej barwie. Decydując się na jakieś kolorowe szaleństwa to właśnie po tę markę sięgam. Tak również było ostatnio. Prócz tradycyjnego czarnego eyelinera do mojej kolekcji dołączył turkusowy.



Po raz pierwszy wybrałam dla siebie alternatywę dla eyelinera z pędzelkiem w postaci  wersji flamastra pochodzącej od marki miss sporty. Mimo wielu prób zupełnie nie spełnił moich oczekiwań. Niezwykle trudno było mi za jego pomocą wykonać kreskę na powiece. Temu, co wychodziło spod mojej ręki daleko było do ideału. Każda próba skorygowania nie tylko sprawiała mi ból, ale powodowała jeszcze gorszy efekt końcowy. Ostatecznie kosmetyk wylądował, gdzieś na samym dnie mojej szuflady. A ja doszłam do wniosku, że się nie polubiliśmy i nawet nie ma co liczyć, że ulegnie to zmianie. Pozwoliło mi to utwierdzić się w przekonaniu, że akurat w kwestii tego kosmetyku powinnam była pozostać przy wersji dobrze mi znanej i sprawdzonej. 



Produktem po który sięgam nieprzerwanie od momentu, kiedy go poznałam jest żel pod prysznic. Jeszcze nie tak dawno pisałam Wam, że w tej materii nie mam swojego ulubieńca, przez co w mojej łazience jeden produkt nie zagrzewa na długo miejsca. Tak było dopóki nie odkryłam w drogerii żelu pod prysznic Adidas ( znacznie więcej o nim macie okazję przeczytać tutaj). Krótko mówiąc ma on w sobie coś takiego czemu ja sama nie potrafię się oprzeć.




Wreszcie udało mi się dotrzeć do końca tego posta i pokrótce opowiedzieć Wam co mam nowego. Mam nadzieję, że tematyka przypadła Wam do gustu i nie uważacie czasu poświęconego na czytanie za stracony.

A Wy uległyście urokowi zakupów? Coś z moich nowości szczególnie przypadło Wam do gustu? A może wręcz przeciwnie- jesteście zdania że coś wyjątkowo okazało się być stratą pieniędzy? 

Komentarze

  1. moja siostra ma bardzo podobną torbę, pracuje w sklepie firmowym adidas. fajna kurteczka.

    OdpowiedzUsuń
  2. Przepraszam, że pisze tutaj i trochę to jak spam, ale zmieniłam adres swojego bloga :) Teraz jestem pod adresem www.mama-kreatywna.pl
    Także jeśli chcesz być na bieżąco z wpisami musisz u siebie zmienić też ten adres w obserwowanych, bo www.mojmalyswiat1.blogspot już jest nieaktywny :)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Sporo nowości :) rękawiczki pierwsza klasa

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Dziękuję za wszystkie pozostawione na moim blogu komentarze :)

Internetowa wyszukiwarka ofert pracy

POSTAW KAWĘ

Postaw mi kawę na buycoffee.to
Copyright © Magda bloguje